Rząd planuje uproszczenie jednej z najbardziej formalnych procedur w życiu obywateli – rozwodu. Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało projekt nowelizacji Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, który ma umożliwić rozwiązanie małżeństwa nie na sali sądowej, lecz przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego lub konsulem.
Jak wynika z dokumentów opublikowanych w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów, nowe przepisy mają stworzyć możliwość tzw. rozwodu pozasądowego. Małżonkowie spełniający określone warunki będą mogli zakończyć swój związek w USC, bez udziału sądu.
Szybciej, łatwiej, ale nie dla wszystkich
Rozwód przed urzędnikiem będzie dostępny tylko dla par, które:
-
nie mają wspólnych małoletnich dzieci,
-
są małżeństwem co najmniej od roku,
-
doświadczyły zupełnego i trwałego rozkładu pożycia,
-
mają obywatelstwo polskie lub mieszkają w Polsce (gdy nie mają wspólnego obywatelstwa),
-
są zgodne co do chęci rozwodu i formy jego przeprowadzenia.
Jak zaznaczono w projekcie, procedura będzie dwuetapowa. Najpierw małżonkowie muszą wspólnie złożyć zgodne oświadczenia przed kierownikiem USC (lub konsulem, jeśli mieszkają za granicą). Dopiero później urzędnik wpisze do aktu małżeństwa wzmiankę o jego rozwiązaniu, co stanie się momentem formalnego zakończenia związku.
Ważną zmianą ma być też zasada „odmiejscowienia” – czyli możliwość przeprowadzenia rozwodu w dowolnym USC w Polsce, niezależnie od miejsca zameldowania.
Zabezpieczenia i wyjątki
Choć całość brzmi jak rewolucja w prawie rodzinnym, projekt przewiduje pewne bezpieczniki. Nawet spełniając wszystkie warunki, małżonkowie nadal będą mieli prawo zdecydować się na rozwód przed sądem.
Dodatkowo sąd będzie mógł unieważnić pozasądowy rozwód, jeśli pojawią się istotne nieprawidłowości – na przykład zatajenie istnienia wspólnych małoletnich dzieci czy wady oświadczeń woli.
Kiedy zmiany wejdą w życie?
Rząd planuje przyjęcie projektu nowelizacji w drugim kwartale 2025 roku. Jeżeli zostanie on uchwalony, Polska dołączy do grupy państw umożliwiających pozasądowe rozwody. Jak dotąd, większość rozwodów w Polsce wymaga interwencji sądu – nawet wtedy, gdy obie strony są zgodne.
Choć nie brak głosów poparcia, nowe przepisy już budzą dyskusje – od obaw o nadużycia, po pytania o realną dostępność procedury w mniejszych miejscowościach.