E-hulajnogi miały być odpowiedzią na problemy z transportem. Dziś coraz częściej są źródłem irytacji, zagrożenia i bałaganu w przestrzeni publicznej.
Zamysł był prosty – szybki, ekologiczny środek transportu, który odciąży zatłoczone ulice i pomoże przemieszczać się po miastach. W praktyce jednak e-hulajnogi, zamiast poprawiać komfort życia, w wielu przypadkach go obniżają. Beztrosko porzucane na chodnikach, prowadzone z nadmierną prędkością przez nieuważnych użytkowników – stały się symbolem miejskiego chaosu.
Jak zauważa Maciej Dziubiński, rzecznik stołecznego Zarządu Dróg Miejskich, brak krajowych regulacji zmusza samorządy do samodzielnego porządkowania kwestii związanych z hulajnogami. Warszawa była pionierem: „Zwieńczeniem tych zmian było podpisanie porozumienia z operatorami ustalającego szczegółowe zasady. Operatorzy płacą za przestrzeń miejską zajętą przez hulajnogi” – mówi Dziubiński.
Miasta działają, bo muszą
Warszawa, Poznań, Łódź, Lublin, Wrocław i inne miasta wprowadziły ograniczenia prędkości, strefy obowiązkowego parkowania oraz zasady egzekwowania przepisów. Zmiany te obejmują m.in.:
-
zakazy jazdy w historycznych centrach (np. Stare Miasto w Warszawie, ul. Bohaterów Monte Cassino w Sopocie),
-
ograniczenia prędkości do 12 km/h w newralgicznych punktach (np. Krakowskie Przedmieście w Lublinie),
-
kary finansowe za nieprawidłowe parkowanie – sięgające kilkuset złotych.
Niektóre miasta idą dalej. Wrocławskie MPK planuje całkowity zakaz przewożenia e-hulajnóg i rowerów w środkach komunikacji miejskiej. A w Sopocie mandaty za jazdę po deptakach mogą wynieść nawet 5 tysięcy złotych.
Koszty chaosu
W Warszawie tylko w 2024 roku do końca czerwca usunięto 35 hulajnóg porzuconych w niewłaściwych miejscach, a rok wcześniej aż 184. We Wrocławiu w 2023 r. takich przypadków było ponad 400. Koszt wywozu i przechowywania hulajnogi pokrywa operator – ale potem obciąża nim użytkownika.
Problem nie kończy się na nieestetycznym krajobrazie ulic – dane są alarmujące. Jak poinformował nadkom. Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego KGP, liczba wypadków z udziałem e-hulajnóg wzrosła dwukrotnie w ciągu roku – do około 450, z czego cztery zakończyły się śmiercią. „70 procent użytkowników uczestniczących w wypadkach to osoby do 24 roku życia” – podkreśla funkcjonariusz.
Kaski – obowiązek czy zdrowy rozsądek?
Minister infrastruktury Dariusz Klimczak zapowiedział konsultacje nad wprowadzeniem obowiązku noszenia kasków przez dzieci korzystające z hulajnóg i rowerów. Jak mówi – chodzi o zwiększenie bezpieczeństwa najmłodszych i uświadomienie, że technologia nie zwalnia z odpowiedzialności.
Podsumowanie
Miała być wygoda, wyszła potrzeba regulacji. Elektryczne hulajnogi – choć nadal mogą być środkiem szybkiego przemieszczania się – coraz częściej wymagają twardych zasad i sankcji. Samorządy reagują, bo obywatele przestali być „homo sapiens w kaskach kultury”, a zaczęli być „panami własnej hulajnogi” – bez względu na konsekwencje.