Powiatowa walka o wszystko, czyli jak chodnik przegrał z balem ESKI – i kto tu naprawdę błyszczał?
Niektórzy mówią, że polityka lokalna to „najlepszy kabaret w okolicy”. Po XVIII sesji rady powiatu trzebnickiego nie sposób się z tym nie zgodzić – choć śmiech przez łzy nie wszystkim mieszkańcom Obornik Śląskich smakuje tak samo.
Kto tu rządzi, a kto tylko się odzywa?
Na początek – mały quiz dla czytelników. Kto z obecnych radnych powinien dostać order „Złotego Mówcy”, a kto raczej karną kartkę za „bełkot roku”? Nasze typy? Oto one!
1. Grzegorz „Do Rzeczy” Terebun
Facet, który nie odpuszcza. Gdyby radni mieli przyznawać sobie żetony za każdą wymuszoną odpowiedź, już dawno wygrałby darmowy karnet na najbliższy festyn. Co posiedzenie wbija szpilę, gdzie się da:
– Ja nie chciałbym, żeby pani kolokwializm używała, tylko żeby pani używała konkretu. Pytam tylko o konkrety, czy zostanie ten projekt skończony i kiedy.
– Nie potrzebujemy tutaj otoczenia, które będzie mówiło o okolicznościach!
Słowem – człowiek-lupa. Bez znieczulenia, bez ogródek. Miejscami przypomina belfra od matematyki: „Skończ z tymi historyjkami, daj mi liczby”.
2. Starosta Małgorzata „Po Swojemu” Matusiak
Niewzruszona, zawsze „sukcesywnie realizująca założenia budżetu”, ale jak przychodzi do konkretów, to wychodzi… monolog na temat ogólnej sytuacji wszechświata:
– Sukcesywnie realizujemy założenia budżetu na rok 2025. Jesteśmy otwarci na propozycje, ale doskonale wiecie, że nie ma innych środków zewnętrznych…
Czy ktoś coś z tego rozumie? Być może tak, ale raczej tylko osoby z własnym słownikiem „urzędnika polskiego”. Dla reszty – klasyczne: „Chciałabym, ale nie mogę, choć bardzo chcę”.
3. Henryk „Obornickie żale” Zymerman
Specjalista od przypominania, że Oborniki Śląskie to nie Wrocław, nikt ich nie rozpieszcza i jeszcze do tego „każą się cieszyć”. Mógłby prowadzić własny program publicystyczny „Obornickie rozgoryczenie”:
– Proszę sobie policzyć zadania realizowane w Gminie Oborniki Śląskie, a ilość zadań realizowanych w innych gminach. Stąd rozgoryczenie i pretensje, że za mało walczymy o nasze sprawy.
4. Przewodnicząca „Pani z dzwonkiem”
Gdyby nie jej ciągłe „proszę nie obrażać”, „proszę nie przerywać” i „kończę tę dyskusję”, pewnie już dawno wszyscy by się pożarli. Dzielnie, choć czasem bezskutecznie, próbuje zamienić powiatowy ring w powiatowe kółko różańcowe.
A co z chodnikiem? Bo impreza już była…
W tym całym zamieszaniu łatwo zapomnieć, o co poszło. Chodzi oczywiście o chodnik Osola–Wielka Lipa, czyli inwestycję, na którą powiat pieniądze znalazł, a gmina Oborniki Śląskie… akurat nie. Szkoda, bo jak pokazuje praktyka, na imprezy ESKI (te, których kosztów nie chce ujawniać Kulturalne Oborniki Śląskie), zawsze są środki. Na chodnik już niekoniecznie.
Mieszkańcy żartują, że za pieniądze wydane na weekendową balangę z gwiazdami można by całą wieś wyłożyć asfaltem – albo chociaż nie łamać nóg na leśnej drodze do 2026 roku. Ale jak tu nie kochać lokalnych priorytetów? U nas zawsze musi być najpierw „postaw się, a zastaw się”, a potem… narada, kto za co odpowiada.
Od redakcji: skarbnik na kartce!
Nie możemy nie wspomnieć o tym, że pani skarbnik referująca budżet to już lokalna legenda. Szkoda tylko, że zamiast rozwiewać wątpliwości, jeszcze bardziej je gmatwa. Apelujemy: zanim następnym razem zabierze pani głos, proszę napisać sobie najważniejsze zdania na kartce. Mieszkańcy będą wdzięczni, a radni nie będą musieli zgadywać, o co chodziło w połowie wypowiedzi.
Na zakończenie: kawa na ławę
Takie mamy realia – chodnik poczeka, bo trzeba było potańczyć. Radni się kłócą, skarbnik tłumaczy, starosta „realizuje sukcesywnie”, a przewodnicząca gasi pożary. Może więc na przyszłość: zanim znów usłyszymy „brakuje pieniędzy”, poprośmy o rachunek za ostatni festyn. Zwyczajnie, po ludzku. Może się okazać, że na kolejny chodnik znajdzie się jeszcze trochę drobnych w skarbonce.
No to co, mieszkańcy? Bawić się czy budować? Bo wszystko wskazuje na to, że w powiecie trzebnickim – niestety – nie da się jednego i drugiego naraz.


