Sławomir Mentzen od lat wywołuje skrajne emocje. Jego bezkompromisowy styl, ostre wypowiedzi i często aspołeczne zachowania dzielą opinię publiczną. Z jednej strony mamy zwolenników zachwyconych jego bezpośredniością i siłą przekazu, z drugiej – krytyków dostrzegających brak empatii, agresję i pogardę dla dialogu. Młodsze pokolenie, ceniące autentyczność, rozmowę i współodpowiedzialność, coraz częściej widzi w Mentzenie nie lidera zmiany, ale zagrożenie dla zdrowej debaty publicznej.
Mentzen perfekcyjnie odnajduje się w świecie TikToka – jego przekaz to krótkie, efektowne filmiki, pełne mocnych słów i przypowieści, które mają potencjał stać się viralami. To nie polityk z zadymionego gabinetu i kieliszkiem koniaku w ręce, ale „swój chłop z osiedla”, jeżdżący na hulajnodze, z piwem w dłoni, gotów do słownej bójki w stylu podwórkowym. To wizerunek budowany świadomie – wyrachowany teatr, mający przemawiać do emocji, nie rozumu.
Tymczasem młodzi chcą polityki otwartej, inkluzywnej, opartej na szacunku i konstruktywnej krytyce. Polityki, która łączy, a nie dzieli. Bo właśnie polaryzacja – napędzana cynicznie przez Mentzena i jemu podobnych – grozi rozpadem wspólnoty i alienacją kolejnych grup społecznych. Dlatego potrzebny jest dialog. Potrzebne są rozmowy. Potrzebne jest wyjaśnianie.
Mentzen może porywać tłumy na wiecach, ale gdy przyjrzymy się bliżej – temu co mówi, jak mówi, a czasem wręcz czy w ogóle mówi coś sensownego – obraz zaczyna się kruszyć. Wypowiedzi pełne są sprzeczności, uproszczeń, nieścisłości. Im dłużej się słucha, tym więcej widać rys i pozorów. Mentzen, podobnie jak wielu prawicowych liderów, przejawia fascynację modelem władzy silnej ręki – nie bez powodu otwarcie wspiera ideę monarchii.
Kaczyński, Trump, Bolsonaro – wielu z nich z wiekiem skręca w stronę autorytaryzmu, porzucając społeczne odruchy na rzecz brutalnej walki o władzę. A przecież prezydent, jeśli ma być głową wspólnoty, musi mieć empatię, rozumieć potrzeby różnych grup. Czy Mentzen, który sam przyznaje się do zespołu Aspergera, jest w stanie pełnić tę rolę? Czy potrafi przełamać swoje ograniczenia i być kimś więcej niż tylko trybunem jednej, wąskiej grupy?
Młodzi Polacy mają szansę – i odpowiedzialność – by kształtować przyszłość. Ich głos, zaangażowanie i krytyczne myślenie mogą zmienić oblicze polityki. Ale żeby to zrobić, trzeba wyjść poza klikalne filmiki, memy i chwytliwe hasła. Trzeba rozmawiać. I trzeba rozumieć, że populizm – choć może wydawać się atrakcyjny – rzadko prowadzi do realnych rozwiązań.
Mentzen, jak Kaczyński, potrzebuje wroga. Buduje swój przekaz na strachu i podziale. Tworzy świat, w którym tylko on zna prawdę, a cała reszta to zagrożenie. To strategia, która działa, szczególnie na pokolenie wychowane wśród scrollowanych przekazów, dla których długość filmu przekracza już często możliwości koncentracji.
A co z jego programem? Płatne studia? Nie problem – jego wyborcy często nie planują studiów. 10 lat więzienia za aborcję? Większość to chłopcy – to ich nie dotyczy. Niskie podatki? Owszem, to nośne hasło, choć mało kto z jego młodych sympatyków faktycznie pracuje. To paradoksy, które umykają w wirze medialnych iluzji.
Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie: kim jest Sławomir Mentzen? Kontrowersyjnym politykiem czy cynicznym hipokrytą? Ale jest coś, co może zrobić każdy: rozmawiać, tłumaczyć, zadawać pytania, demaskować uproszczenia. Bo tylko tak da się przeciwdziałać populizmowi i wyprowadzić politykę z TikTokowej pułapki.
Autor: Sebastian Owczarski