Donald Trump ponownie zaostrza politykę celną wobec partnerów handlowych. Po objęciu prezydentury wprowadził kolejne taryfy na import stali i aluminium z Unii Europejskiej, co spotkało się z ostrą odpowiedzią Komisji Europejskiej. W odwecie UE nałożyła cła na produkty amerykańskie o łącznej wartości 26 miliardów euro, obejmujące między innymi stal, aluminium, drób i produkty rolne.
– Jeżeli się obkładamy cłami, to stracimy zarówno my, jak i Ameryka. Nie ma wygranych w wojnach handlowych – podkreśla europoseł Janusz Lewandowski.
Kolejne cła w drodze
Od 1 kwietnia Unia Europejska odwiesza cła wprowadzone za pierwszej prezydentury Trumpa, warte 8 miliardów euro, a od 13 kwietnia wchodzą nowe taryfy o wartości 18 miliardów euro. Z kolei USA grożą 200-procentowymi cłami na europejskie wina, szampany i alkohole, jeśli UE nie wycofa swoich ceł.
– Trump jest nieuleczalnym zwolennikiem ceł i wojen handlowych. Już raz zaszkodził własnej gospodarce, ale otoczenie nie ma odwagi mu się sprzeciwić – komentuje Lewandowski.
Eksperci przypominają, że podobne działania w przeszłości prowadziły do strat dla obu stron. Według danych Tax Foundation, tylko pierwsza administracja Trumpa wprowadziła cła na towary o wartości 380 miliardów dolarów. Obecnie ta kwota wzrosła już do ponad 1 biliona dolarów.
Szansa na kompromis?
Choć sytuacja się zaostrza, Komisja Europejska sygnalizuje gotowość do negocjacji. Ursula von der Leyen zapowiada, że lista towarów objętych unijnymi cłami zostanie skonsultowana z państwami członkowskimi. Jednocześnie Bruksela liczy na dialog z administracją USA.
Czy dojdzie do porozumienia? Jak pokazuje historia, wojny handlowe rzadko kończą się zwycięstwem którejkolwiek ze stron – zazwyczaj największym przegranym są konsumenci i przedsiębiorcy.