Polemika: Dlaczego demokracja przegrała w wyborach prezydenckich 2025 roku?
Wybory prezydenckie 2025 roku zapiszą się w historii nie tylko jako formalne rozstrzygnięcie politycznej batalii między dwoma kandydatami, ale przede wszystkim jako symboliczne zwycięstwo populizmu, siły i powierzchowności nad wiedzą, doświadczeniem i uczciwością. Gdy Karol Nawrocki odebrał zwycięstwo Rafałowi Trzaskowskiemu, który prezentował się jako kandydat merytoryczny, dobrze przygotowany i otwarty na współczesne wyzwania, Polska – w oczach wielu – postawiła na kłamstwo i fasadę.
Dlaczego tak się stało?
Po pierwsze, emocje zwyciężyły nad faktami. Kampania wyborcza oparta była na prostych przekazach, często na granicy prawdy, które łatwo trafiały do społeczeństwa zmęczonego pandemią, kryzysami gospodarczymi i społecznymi. Obietnice „silnej ręki”, „przywrócenia porządku” i „ochrony wartości narodowych” działały bardziej na wyobraźnię niż rzeczowe argumenty.
Po drugie, brak zaufania do elit. Rafał Trzaskowski, choć prezentował wysokie kompetencje i doświadczenie, był postrzegany przez część elektoratu jako symbol establishmentu i „warszawki”. Tymczasem Nawrocki – choć związany z aparatem państwowym i IPN – wykreował swój wizerunek „człowieka z ludu”, walczącego z „układami” i „kłamstwami liberalnych elit”.
Po trzecie, media społecznościowe i dezinformacja. Kampania była przesycona fake newsami, zmanipulowanymi informacjami i memami, które ośmieszały Trzaskowskiego, przypisując mu cechy „nieudacznika”, „niezdecydowanego” czy „oderwanego od realiów”. Tymczasem przeciwnik był ukazywany jako zdecydowany, silny i niezłomny – nawet jeśli za tą maską kryła się niekompetencja i brak realnych rozwiązań.
Po czwarte, zmęczenie społeczeństwa polityką kompromisu i demokracji deliberatywnej. Polacy, sfrustrowani sytuacją gospodarczą, rosnącymi kosztami życia, a także międzynarodowymi napięciami, wybrali kandydata, który obiecywał proste rozwiązania i „porządek”. Demokracja, oparta na sporach, kompromisach i czasochłonnych procedurach, przegrała z iluzją skuteczności i „twardej ręki”.
Podsumowanie: Czy to koniec demokracji?
Nie, to nie koniec demokracji jako systemu, ale z pewnością ostrzeżenie dla wszystkich, którzy wierzą, że wiedza, uczciwość i doświadczenie wystarczą do wygrania wyborów. Głosowanie w 2025 roku pokazało, że emocje, strach i proste narracje są w stanie pokonać merytoryczne argumenty. To smutne, że w społeczeństwie, które jeszcze dekadę temu masowo protestowało przeciwko ograniczaniu wolności, dziś wygrywa hasło „siła ponad prawem” i „porządek kosztem kompromisu”.
To również sygnał alarmowy dla środowisk prodemokratycznych: bez lepszego komunikowania się z obywatelami, bez prostszych i bardziej zrozumiałych przekazów, bez emocji i autentyczności, nawet najlepsi eksperci i liderzy przegrają z populistami.
Autor : Rafał Chwaliński