Gmina milczy, cyfryzacja krzyczy. Dlaczego cyfrowe państwo nadal nie działa?

cyfryzacja urzedow

Ministerstwo Cyfryzacji z dumą ogłasza cyfrową rewolucję: za blisko 200 milionów złotych z Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO) do 2 tysięcy urzędów w Polsce ma trafić nowoczesny system EZD RP, który pozwoli na pełne zarządzanie dokumentacją drogą elektroniczną. Chmurowe rozwiązania, szkolenia dla 75 tysięcy urzędników, integracja z ePUAP – brzmi jak przyszłość. Problem w tym, że przeszłość trzyma się mocno.

W rzeczywistości bowiem obywatel, który zadaje proste pytanie do gminy – na przykład wniosek o informację publiczną – nadal może czekać tygodniami, a nawet miesiącami, na odpowiedź. Przedłużanie terminów, opóźnienia i brak kontaktu to wciąż codzienność. I to nie w sytuacjach wyjątkowych, ale systemowych. A przecież elektroniczny obieg dokumentów to nie nowość – o konieczności jego wdrożenia mówi się od kilkunastu lat.

„Wielokrotnie, składając wnioski o dostęp do informacji publicznej, spotykam się z tym samym: urzędnicy nie mają narzędzi lub kompetencji, by w terminie przesłać prostą odpowiedź. Zamiast 14 dni, trwa to 30, 60, a nawet więcej. Najczęściej otrzymuję lakoniczną informację o przedłużeniu terminu. Brakuje systemu. Brakuje odpowiedzialności” – mówi jeden z aktywistów i dziennikarzy lokalnych, który od lat monitoruje działania samorządów.

I tu właśnie pojawia się pytanie: czy 200 milionów złotych i wdrożenie EZD RP rozwiąże ten problem? Czy rzeczywiście szkolenie tysięcy urzędników wystarczy, by wyeliminować biurokratyczne nawyki, opieszałość i lekceważenie prawa obywateli do informacji?

Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski twierdzi, że „budujemy cyfrową administrację, która działa szybciej, sprawniej i bez zbędnej biurokracji”. Problem w tym, że wiele urzędów nawet nie zaczęło tego procesu – jak sam przyznaje resort, zaledwie 30,6% jednostek administracji publicznej korzysta dziś z elektronicznego zarządzania dokumentacją.

Tymczasem rzeczywistość wygląda jak z poprzedniej dekady: papierowy obieg dokumentów, zgubione pisma, nieczytelne skany, brak odpowiedzi w ustawowych terminach. Gminy, które powinny świecić przykładem, często nie posiadają podstawowej infrastruktury lub wiedzy, jak efektywnie wdrażać cyfrowe narzędzia.

„Jeśli gmina nie potrafi w ciągu dwóch tygodni odpowiedzieć na prosty wniosek, to znaczy, że nie działa nie tylko system, ale i mechanizm odpowiedzialności. Dopóki urzędnik nie odczuje konsekwencji – żadne EZD niczego nie zmieni” – dodaje rozmówca.

Eksperci NASK i COI będą, jak zapewnia ministerstwo, wspierać gminy w konfiguracji, integracji i wdrażaniu nowych rozwiązań. Ale czy to nie powinno dziać się już od dawna? Czy naprawdę potrzebowaliśmy KPO i pandemii, by zdać sobie sprawę, że XXI wiek wymaga cyfrowych usług publicznych?

Wydaje się, że zamiast cyfrowej rewolucji, mamy raczej cyfrowe pozory. Bo żadne narzędzie, nawet najdroższe, nie zastąpi kultury organizacyjnej, w której szanuje się obywatela i jego prawo do informacji. A bez tego – nawet chmurowa wersja EZD RP pozostanie tylko folderem na pliki, do którego nikt nie zajrzy.

Autor: Rafał Chwaliński

By Redakcja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Posts