Sławomir Mentzen pędzi przez kampanię jak maratończyk na dopingu – raz biegnie, raz śmiga na hulajnodze, a za nim tłum młodzieży z telefonami, gotowy nagrać każdy krok. W mediach huczy: to nowa twarz polityki, dynamiczna, świeża, bliżej ludzi. Ale czy to naprawdę strategia na zdobycie przewagi, czy tylko sprytna iluzja, która może się rozpaść jak domek z kart?
Na pierwszy rzut oka wygląda to jak mistrzowski ruch. Bieganie między wiecami pokazuje energię, hulajnoga dodaje luzu, a pogoń fanów buduje wrażenie popularności. W świecie szybkich newsów i viralowych klipów taki obrazek to skarb – Mentzen nie musi nawet wiele mówić, bo obraz sam opowiada historię: „Oto kandydat, za którym ludzie biegną”. Sztab może zacierać ręce, bo w sondażach Konfederacja rośnie, a on sam zyskuje punkty za bycie „swoim gościem”. W końcu kto nie chciałby prezydenta, który nadąża za tempem życia młodych?
Ale zatrzymajmy się na chwilę. Coś tu się nie klei. Ta pogoń młodzieży z telefonami – czy to na pewno spontaniczne uwielbienie? W dobie TikToka i „zgrywów” równie dobrze może być prankiem. Wyobraźmy sobie: grupka kumpli zakłada się, kto pierwszy dogoni Mentzena i wrzuci filmik z podpisem „Uciekaj, Sławek, mamy cię!”. Dla nich to zabawa, mem, sposób na lajki. A tymczasem polityczni wyjadacze i komentatorzy widzą w tym „zagrożenie” albo „fenomen społeczny”. Jedni krzyczą: „Patrzcie, молодежь go uwielbia!”, drudzy ostrzegają: „To niebezpieczny populizm!”. I wszyscy wierzą, że to coś wielkiego, podczas gdy prawda może być banalna – dzieciaki po prostu się wygłupiają.
To pokazuje, jak iluzoryczna potrafi być dzisiejsza polityka. Bieganie i hulajnogi mogą dawać przewagę w oczach kamer, ale co z tego, jeśli pod spodem nie ma nic trwałego? Mentzen pędzi, tłum goni, lajki się sypią – ale czy to przekłada się na realne poparcie, czy tylko na chwilowy szum? Młodzież z TikToka niekoniecznie biegnie, żeby na niego zagłosować – może po prostu chce mieć dobry content. A ci, którzy widzą w tym rewolucję albo upadek demokracji, może za bardzo dają się nabrać na ten spektakl.
W polityce liczy się wrażenie, ale iluzja ma krótkie nogi – nawet jeśli te nogi pędzą na hulajnodze. Pytanie brzmi: kiedy kurz opadnie, co zostanie? Realna siła Mentzena czy tylko seria śmiesznych filmików, o których zapomnimy za miesiąc? Jedno jest pewne – w tej kampanii granica między powagą a żartem jeszcze nigdy nie była tak cienka.
Autor: Rafał Chwaliński