Samorządy liderem nieróbstwa. MRPiPS nagradza skracanie czasu pracy
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z dumą ogłosiło listę 90 szczęśliwców, którzy od 2026 roku będą testować „nowy wymiar pracy”. W praktyce – to sztuka robienia mniej za te same pieniądze, finansowana z budżetu państwa.
Zgłosiło się prawie dwa tysiące chętnych. Wygrało 90 – z czego połowa to urzędy, starostwa, biblioteki i inne jednostki samorządowe. Czyli dokładnie te instytucje, które od lat udowadniają, że czasem nawet pełny etat to dla nich za dużo.
📉 „Skrócony czas pracy – to się dzieje!”
To nie tytuł satyry, lecz oficjalna nazwa projektu. Łącznie 49 999 291 zł zostanie wydane na „testowanie efektywności w mniejszym wymiarze godzin”.
Ministerstwo twierdzi, że to „pilotaż nowoczesnych modeli organizacji pracy”. My byśmy powiedzieli: nowoczesne podejście do braku pośpiechu.
💸 Milion za krótszy tydzień pracy
Na liście widać doskonale, kto najlepiej „odpoczywa za publiczne”.
Oto wybrane przykłady beneficjentów:
Gmina Żórawina – „Pracuję efektywnie, żyję zdrowiej” – 1 000 000 zł
Gmina Świętochłowice – „Nowocześnie w Złotej Jesieni” – 1 000 000 zł
Powiat Radomszczański – „Skrócony czas pracy w powiecie radomszczańskim” – 1 000 000 zł
Starostwo Powiatowe w Głubczycach – 999 430 zł
Urząd Miasta Piotrkowa Trybunalskiego – 999 855 zł
Dom Kultury Świt w Warszawie – 1 000 000 zł
Filharmonia Zielonogórska – 999 920 zł
Powiat Lęborski – 999 402 zł
Powiat Tarnobrzeski – 996 855 zł
Europejskie Centrum Bajki w Pacanowie – 974 688 zł (czyli krótszy tydzień dla Koziołka Matołka)
Nie zabrakło też perełek: Krajowa Szkoła Administracji Publicznej im. Lecha Kaczyńskiego otrzymała niemal milion złotych, by „testować krótszy tydzień pracy”. Czyli szkoła dla urzędników będzie teraz szkolić, jak być mniej w pracy.
🕐 Czas to pieniądz – zwłaszcza gdy nie twój
Z dokumentu wynika, że pilotaż obejmie urzędy w Lesznie, Rawiczu, Sieradzu, Ustce, Malborku, Krośnicach, Wleniu, Trzciance i Miastku.
Szczególnie ciekawe jest to, że gmina Krośnice w ramach projektu planuje „udzielenie dodatkowych dni wolnych pracownikom dla podniesienia jakości i wydajności pracy”.
Czyli im więcej wolnego, tym większa wydajność. Brzmi jak ideał urzędniczego świata.
🤔 Pilotaż efektywności czy festiwal absurdu?
Ministerstwo zapewnia, że nikt nie straci na wynagrodzeniu, a zatrudnienie zostanie utrzymane. Czyli mniej godzin, ta sama pensja, a nawet premie za udział w projekcie.
W teorii – test innowacji. W praktyce – nagroda za bycie w budżetówce.
🎭 Państwo w rytmie „slow work”
Trudno nie uśmiechnąć się gorzko, gdy wśród beneficjentów pojawiają się jednostki kultury i samorządy, które ledwie radzą sobie z obsługą bieżących spraw mieszkańców.
Teraz będą miały jeszcze mniej czasu, żeby się nie wyrabiać.
Niektórzy samorządowcy tłumaczą to „dbaniem o dobrostan pracowników”. Tyle że dobrostan petentów, którzy czekają na decyzję po 3 miesiącach, już nikogo nie interesuje.
📊 Efekt końcowy: raport z nicnierobienia
Po zakończeniu programu w 2026 roku MRPiPS przygotuje raport i „przeanalizuje możliwość wdrożenia na szeroką skalę”.
Czyli jeśli test wypadnie „dobrze”, być może za kilka lat wszyscy urzędnicy w Polsce będą pracować krócej – i jeszcze bardziej zdalnie.
To nowy wymiar państwa z tektury – efektywność po polsku: mniej pracy, więcej projektów, zero wstydu.
Autor: Rafał Chwaliński / Radio DTR | 17 października 2025

