To miało być spektakularne odkrycie archeologiczne. Sztylet sprzed trzech tysięcy lat, znaleziony na plaży w Dziwnowie, został szybko okrzyknięty unikatowym znaleziskiem z epoki halsztackiej. Informację jako jedna z pierwszych podała Polska Agencja Prasowa (PAP), powołując się na dyrektora Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej, Grzegorza Kurkę. „To bardzo cenny zabytek, jakiego wcześniej nie odnotowaliśmy na naszym terenie” – mówił z dumą w oficjalnym materiale.
Problem w tym, że… sztylet nie ma nawet kilkuset lat. Jak wykazała późniejsza analiza chemiczna, przeprowadzona przez ekspertów i opisana szczegółowo przez portal Archeologia Żywa, domniemany zabytek to przedmiot wykonany z mosiądzu – stopu miedzi i cynku, który nie był znany w epoce brązu, a powszechnie stosowany dopiero w czasach nowożytnych. Zawartość cynku sięgająca 15% nie pozostawia złudzeń: nie mamy do czynienia z zabytkiem archeologicznym sprzed wieków, lecz raczej z późniejszym wyrobem o nieznanym jeszcze przeznaczeniu.
„To nie pierwszy raz, kiedy sensacja okazuje się pomyłką. Ale niepokojące jest to, że PAP wciąż nie sprostowała swojej informacji” – zauważa portal archeologia.com.pl, który szczegółowo przeanalizował sprawę i skrytykował przedwczesne ogłoszenie „odkrycia”.
Sprawa odbiła się szerokim echem w środowisku naukowym. Eksperci podkreślają, że zanim ogłosi się rewelacje archeologiczne, konieczne są dokładne badania, w tym analizy laboratoryjne. W przeciwnym razie nawet instytucje publiczne mogą paść ofiarą medialnej błazenady.
Źródła: