21 marca – dzień, na który czekaliśmy od miesięcy z herbatą w dłoni i smętnym spojrzeniem przez zamglone okno. Aż tu nagle… jest! Wiosna. Przyszła jak co roku, choć nie zawsze punktualnie. Dziś jednak, oficjalnie i kalendarzowo, witamy ją z szeroko otwartymi ramionami i – nie oszukujmy się – lekko zasmarkanymi nosami. Ale kto by się przejmował katarem, skoro za oknem ptaki drą się jak opętane, a w ogródkach przebijają się pierwsze krokusy?
Jak pisał Julian Tuwim:
„Wiosna – cieplejszy wieje wiatr, wiosna – znów nam ubyło lat”.
No i rzeczywiście – człowiek od razu młodnieje. Kobiety częściej się uśmiechają, mężczyźni zdejmują czapki, a dzieci zamiast lekcji wybierają wagarowanie – bo przecież to też dzień wagarowicza! Tradycja zobowiązuje.
🌼 Wiosna to pora, która rozbraja nawet największych ponuraków. Nawet ci, co zimą narzekali na wszystko – od śniegu po politykę – dziś wyciągają krzesła na balkon i udają, że 14 stopni w cieniu to już prawie lato. Jedna babcia w Trzebnicy założyła dziś klapki. Tak, klapki. Tak działa wiosna – rozpuszcza śniegi, topi lody… i zdrowy rozsądek.
Nie zabrakło też poetyckich westchnień. Jak powiedział kiedyś Mark Twain:
„Wiosna to czas, kiedy nawet w starej kozie budzi się baranek” – i patrząc na ożywienie w parkach i na rynkach, trudno się z nim nie zgodzić.
Ktoś inny dodał, że:
„Wiosna to sposób, w jaki natura mówi: Zróbmy imprezę!” – i wygląda na to, że przyroda już zaprosiła wszystkich. Drzewa zaczynają puszczać pąki, trawniki się zielenią, a człowiek – o, człowiek już planuje grilla. Choćby na balkonie.
A zatem, witaj wiosno! Nie każ nam już więcej czekać. Weź swój zapach wilgotnej ziemi, świergot ptaków i te nieśmiałe promyki słońca – i rozgość się na dobre. Nie obraź się też, jeśli czasem jeszcze sypnie śniegiem – marzec to w końcu taki miesiąc, co nie wie, czego chce.
Na koniec – klasyk od Gałczyńskiego:
„I znowu przyszła wiosna. Więc to już? To już? I znowu można żyć?”
Można. I trzeba.
Zatem – żyjcie, kochani. Wiosna to nie sezon. To stan umysłu. 🌱