Zamiast sportu – rozczarowanie? Głos zaniepokojonej matki o stanie OSiR-u w Obornikach Śląskich
Czy Ośrodek Sportu i Rekreacji w Obornikach Śląskich spełnia swoje zadania? Czy rzeczywiście wspiera rozwój sportu wśród młodzieży i mieszkańców gminy? Na te pytania próbuje odpowiedzieć mieszkanka gminy, matka sportowca, która przesłała do naszej redakcji poruszający list. Jego treść zmusza do refleksji – szczególnie w kontekście niedawnej sprawy sądowej dotyczącej mobbingu i niepokojących głosów o klimacie panującym w tej jednostce.
„Uważam, że OSiR – instytucja finansowana z publicznych środków – wymaga poważnej analizy pod względem efektywności działania i realnego wpływu na rozwój sportu oraz rekreacji w naszej gminie” – pisze autorka. I wylicza problemy, które – jej zdaniem – są widoczne gołym okiem.
Inwestycje na papierze i nieprzyjazna atmosfera
W liście pojawia się szereg zarzutów: przestarzała hala sportowa, Orlik z błędnymi wymiarami, lodowisko widmo, niszczejący camping i nieużywana instalacja podgrzewania wody na basenie czynnym tylko dwa miesiące w roku. „Oferta zajęć sportowych to głównie joga, ping-pong i sauna” – dodaje rozczarowana matka.
Zwraca również uwagę na brak wsparcia dla lokalnych klubów sportowych, które same muszą organizować wydarzenia i szukać funduszy, często spotykając się z brakiem zainteresowania ze strony gminy. „Wszyscy narzekają, ale nikt nie mówi o tym głośno – często ze strachu lub poczucia bezsilności” – pisze.
Nie brakuje też odniesień do osób kierujących OSiR-em: według sygnalistki, skargi na ich działania były już składane, a „konstruktywna krytyka spotyka się z niechęcią”. Tymczasem dział promocji gminy wspiera wybrane dyscypliny i nie wykorzystuje potencjału lokalnego sportu do budowania wizerunku Obornik Śląskich.
Gorzki kontrast ze Żmigrodem
Autorka listu nie pozostawia złudzeń: w jej oczach Oborniki Śląskie zostały daleko w tyle za sąsiednim Żmigrodem, gdzie w ostatnich latach powstały nowoczesne obiekty: stadion, „Delfinek”, nowe boiska i zapowiadana hala. „Tymczasem nasze lokalne kluby – pełne pasjonatów i zdolnej młodzieży – są pomijane i niedofinansowane”.
Na zakończenie kobieta apeluje: „Mamy ogromny potencjał – zarówno wśród młodzieży, jak i lokalnych działaczy – ale ten potencjał jest marnowany. Tak samo jak pieniądze publiczne, które powinny służyć rozwojowi sportu i rekreacji”.
Warto rozmawiać – ale kto wysłucha?
List jest emocjonalny, ale jednocześnie konkretny. Dotyka nie tylko infrastruktury i braku inwestycji, ale także poczucia braku dialogu i otwartości ze strony władz. I choć nie zawiera oskarżeń o bezprawność, jego wydźwięk jest poważny: mieszkańcy czują się ignorowani, a ich głos – niesłyszany.
Redakcja zwróci się do władz gminy i dyrekcji OSiR-u o komentarz do przedstawionych zarzutów. Jednocześnie zachęcamy innych mieszkańców, sportowców i społeczników do przesyłania własnych opinii na temat sytuacji sportu w gminie. Może to właśnie moment, by otworzyć uczciwą i publiczną dyskusję – zanim entuzjazm młodzieży i zapał społeczników zgaśnie na dobre.
Czy „Tu nam się podoba”?
Autor: Rafał Chwaliński