Elektrośmieci – niewidzialne zagrożenie, które rośnie w naszych domach

elektrosmieci

Ukryte w szufladach – elektrośmieci, które niszczą planetę

„Chyba każdy z nas ma w domu taką magiczną szufladę” – mówi Krzysztof Skórzyński, komentując jeden z najczęściej popełnianych błędów dotyczących gospodarowania elektrośmieciami. Dziennikarz zauważa, że społeczeństwo wciąż nie traktuje starych ładowarek, telefonów, słuchawek czy powerbanków jako odpadów wymagających specjalnego traktowania. Zamiast trafiać do punktów zbiórki, urządzenia te często kończą w pojemnikach na odpady zmieszane – i to jest poważny problem.

Według danych ONZ, świat każdego roku produkuje około 60 milionów ton elektrośmieci. Zaledwie 18 procent z nich trafia do firm zajmujących się profesjonalną utylizacją. Reszta, zawierająca toksyczne substancje takie jak rtęć, kadm czy związki bromu, zagraża środowisku naturalnemu – przenika do gleby, wód gruntowych i atmosfery. Skórzyński przyznaje: „Nie nauczyliśmy się ich segregować. (…) Nie mamy takiego poczucia, że stary telefon czy laptop to też są śmieci, które trzeba zutylizować”.

Dziennikarz podkreśla też zjawisko „chomikowania” starych urządzeń. Zamiast oddać je do recyklingu, wiele osób gromadzi je latami – choć wiadomo, że nigdy już nie zostaną użyte. „Kiedy już z tej szuflady nam się wylewa, to co robimy? Hop, wrzucamy wszystko do śmieci zmieszanych i koniec” – mówi z rozbrajającą szczerością.

Skórzyński podaje również praktyczne rozwiązania. Sam korzysta z lokalnych zbiórek elektroodpadów i oddaje zużyty sprzęt przy okazji zakupów w sklepach RTV/AGD. Zachęca, by pójść jego śladem – zamówić odbiór elektrośmieci telefonicznie lub mailowo. To często darmowa usługa, która może realnie przyczynić się do ochrony środowiska.

Problem niewidzialnych elektrośmieci to nie tylko wyzwanie ekologiczne, ale również mentalne. Dopóki społeczeństwo nie zacznie postrzegać starych urządzeń jako niebezpiecznego odpadu, dopóty szuflady w naszych domach będą pękać w szwach – a Ziemia będzie płacić za to cenę.

By Redakcja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Posts