Czy wiemy, kim naprawdę jesteśmy, gdy nie przedstawiamy się tytułem zawodowym? Z tym pytaniem mierzy się Katarzyna Polińska – aktorka, reżyserka i założycielka Teatru Ruchu Tu i Teraz – w spektaklu „Jestem człowiek”. To sceniczne dzieło wykracza daleko poza tradycyjny teatr. Łączy ruch, taniec i pantomimę, a nade wszystko – stawia pytania, na które nie ma prostych odpowiedzi.
– „Uświadomiłam sobie, że przez wiele lat patrzyłam na siebie tylko przez pryzmat tego, co robię zawodowo” – mówi Polińska w rozmowie z Rafałem Chwalińskim. – „A przecież jestem też narzeczoną, mamą pieska, kobietą – człowiekiem”.
Spektakl dotyka presji, jaką wywierają na nas role społeczne – od zawodowych po rodzinne. W jego centrum znajduje się potrzeba akceptacji samego siebie, pytanie o tożsamość i pragnienie bycia sobą mimo narzucanych wzorców.
Nie bez znaczenia są też media społecznościowe – przestrzeń, gdzie „kurtyna” często opada, ale zamiast prawdy, widzimy kolejne maski. – „W social mediach bardzo udajemy. Zakładamy maski, by być akceptowani” – dodaje Polińska. – „A przecież to przynależność i akceptacja są nam najbardziej potrzebne jako ludziom”.
Ważnym elementem spektaklu jest panel dyskusyjny z psychologiem, organizowany po niektórych przedstawieniach. To przestrzeń, w której widzowie mogą podzielić się refleksją, dopytać, poszukać siebie.
– „Chciałam, by to nie był spektakl, który przytłacza, ale taki, który zostawia z nadzieją” – podkreśla artystka. I rzeczywiście – choć tematy są niełatwe, „Jestem człowiek” daje impuls do zmiany, do rozmowy, do przyjrzenia się sobie.
Muzykę do spektaklu stworzył Mateusz Ryczek, a minimalistyczne użycie słowa wzmacnia siłę przekazu ciała. Bo – jak mówi Polińska – „ciała trudniej jest oszukać niż słowem”.
Spektakl kierowany jest do widzów powyżej 16 roku życia, ale – co ważne – każdy, niezależnie od wieku, może znaleźć w nim coś dla siebie. – „Za pół roku mogę być już w innym miejscu życia i wyciągnąć zupełnie inną refleksję” – zaznacza reżyserka.