Zmiana władzy, kwiaty od sąsiadów i obecność polityków z trzech powiatów. Co naprawdę wydarzyło się na sesji Rady Powiatu Milickiego?
31 marca 2025 roku na sesji Rady Powiatu Milickiego doszło do istotnej zmiany na szczycie lokalnej władzy. Dotychczasowa starosta Dorota Folmer została odwołana, a jej miejsce zajął Łukasz Rokita – radny związany z otoczeniem burmistrza Piotra Lecha. Wynik głosowania nie był zaskoczeniem – poprzedziły go tygodnie politycznych przetasowań i cichych rozmów, a nowa koalicja zdawała się mieć większość już na długo przed oficjalną decyzją.
Ale to nie liczby i nazwiska przyciągnęły największą uwagę. Symbolicznym momentem sesji stało się wręczenie kwiatów nowemu staroście – nie przez mieszkańców powiatu czy lokalnych radnych, lecz przez burmistrzów i samorządowców z sąsiednich powiatów. Na zdjęciu z uroczystości widać m.in. Igora Bandrowicza, burmistrza Prusic, Arkadiusza Poprawę, burmistrza Obornik Śląskich, Dariusza Chmurę z Wołowa, Artura Cioska, wójta Dobroszyc oraz Jana Janasa, starostę wołowskiego. Wszyscy oni pojawili się w Miliczu niemal jak polityczna delegacja z zewnątrz.
Fotografia-Starostwo Milicz/Facebook
Ten gest, na pierwszy rzut oka kurtuazyjny, dla wielu był wyraźnym sygnałem. Nowy starosta został niejako „wprowadzony” do środowiska, które wykracza poza granice powiatu milickiego. Bukiet nie był tylko gratulacją – mógł być symbolem politycznej przynależności, a nawet długu wdzięczności. – To wyglądało jak pokaz siły – mówi jeden z lokalnych działaczy. – Jeden mężczyzna odbiera gratulacje od grona innych mężczyzn po usunięciu kobiety z urzędu. To coś więcej niż zwykła zmiana kadrowa.
Dorota Folmer, która zdobyła rekordowy wynik wyborczy w 2024 roku, była postrzegana jako przedstawicielka oddolnego ruchu mieszkańców, związanego z ratowaniem szpitala powiatowego. Jej odwołanie, zainicjowane przez radnych PiS i wspierane przez ludzi burmistrza Lecha, postrzegane jest przez wielu jako upolitycznienie lokalnej samorządności. Tym bardziej, że – jak alarmowali niektórzy radni – w ostatnich miesiącach w starostwie i jednostkach podległych zatrudniono kilka osób powiązanych z listami wyborczymi PiS.
Fotografia-Starostwo Milicz/Facebook
Tuż po wyborze Łukasz Rokita zadeklarował kontynuację działań na rzecz szpitala. – Szpital to dla nas oczywiste, zawsze był, jest i będzie priorytetem wszystkich radnych – mówił ze sceny. Zapowiedział również wsparcie dla obecnego prezesa szpitala i starania o pozyskanie funduszy zewnętrznych. Jednak dla części mieszkańców i radnych ta deklaracja brzmiała jak echo wypowiedzi Doroty Folmer sprzed kilku miesięcy – z tą różnicą, że dziś mówi to już inna osoba, z nowego politycznego rozdania.
Zresztą, rozdanie dopiero się zaczyna. Radny Krystian Okoń ogłosił po sesji, że opuszcza Klub Radnych „Koalicja dla Ziemi Milickiej”. To wyraźny sygnał, że napięcia wewnątrz rady mogą narastać, a obecna koalicja wcale nie jest tak jednolita, jak może się wydawać. Czy wkrótce pojawią się kolejne rezygnacje? Czy nowa większość utrzyma się do końca kadencji?
W tle tego wszystkiego zarysowuje się szersza mapa regionalnych powiązań. Obecność samorządowców z trzech powiatów na sesji w Miliczu nie była przypadkiem. To sygnał, że nowy układ może być elementem szerszej strategii politycznej – takiej, która zakłada wymianę wpływów, wzajemne poparcie i koordynację decyzji nie tylko w obrębie jednej rady powiatu, ale w całym regionie.
Fotografia-Starostwo Milicz/Facebook
Milicz stał się na chwilę sceną polityki regionalnej – z pokazem lojalności, wspólnego frontu i przekazem skierowanym być może nie tylko do mieszkańców, ale też do konkurencyjnych środowisk. Pokaz siły, który miał uspokoić zwolenników nowej władzy i zniechęcić przeciwników do stawiania oporu.
Choć formalnie wszystko odbyło się zgodnie z przepisami, pytanie, które pozostaje, dotyczy istoty samorządności: czy zmiana na stanowisku starosty była wyrazem lokalnej woli politycznej, czy realizacją interesów zewnętrznych? Czy głos wyborców, który dał Folmer rekordowy mandat, został uszanowany – czy przekreślony przez układ sił, który nie odzwierciedla społecznego zaufania?
Jedno jest pewne: to nie koniec tej historii. Zmiana na szczycie powiatu to dopiero początek – nowego rozdziału, nowych zależności i być może nowych napięć. Lokalna polityka, jak widać, to nie tylko głosowania. To także kwiaty, obecności, przemilczenia i – co najważniejsze – układy, których nie widać w protokołach sesji.