Miłość w kalendarzu – czyli dlaczego 7 czerwca to nie tylko sobota?
Kalendarz to prawdziwa impreza dla każdego, kto lubi świętować. Mamy Dzień Pizzy, Dzień Kota, a nawet Dzień Przytulania. Ale 7 czerwca? O, to nie jest zwykła sobota. To dzień, w którym miłość – ta namiętna, figlarna i trochę niegrzeczna – dostaje swoje pięć minut. Międzynarodowy Dzień Seksu, bo o nim mowa, to święto, które z przymrużeniem oka przypomina, że życie to nie tylko rachunki i sprzątanie, ale też przyjemność i bliskość.
Wyobraźmy sobie, że dni w kalendarzu mają swój własny klub i raz do roku urządzają sobie plotkarską posiadówkę. Siedzi sobie Dzień Seksu przy stole, popijając szampana (bo przecież nie herbatę!), a obok niego Dzień Naleśnika prycha z zazdrością:
– Serio? Ty masz 7 czerwca, cały świat o tobie mówi, a ja muszę się męczyć z lutym? Luty to najkrótszy miesiąc, nikt nawet nie pamięta o naleśnikach!
Dzień Seksu tylko się uśmiecha i rzuca:
– C’mon, naleśniki są super, ale ja jestem… no wiesz, pikantniejszy. Ludzie czekają na mnie cały rok, a nie tylko na śniadanie.
Wtrąca się Dzień Kota, przeciągając się leniwie:
– Pikantniejszy? Proszę cię, ja mam w lutym tłumy fanów, memy w internecie i głaskanie na zawołanie. Ty to co najwyżej masz… no, romantyczne kolacje.
Dzień Seksu unosi brew i odpala:
– Kolacje? Kochany, ja jestem tym, co się dzieje po kolacji. I nie potrzebuję memów, żeby ludzie o mnie pamiętali.
W kącie Dzień Pizzy przewraca oczami:
– Wszyscy was lubią, bo jesteście „uroczy” albo „seksowni”. A ja? Ja jestem uniwersalna! Każdy chce pizzy, codziennie, bez okazji!
Dzień Seksu śmieje się i mówi:
– Pizza jest spoko, ale ja daję ludziom coś więcej niż pełny brzuch. Daję iskry, motyle w brzuchu, no i… wiecie, trochę cardio.
Cała sala wybucha śmiechem, a Dzień Przytulania, trochę nieśmiały, dodaje:
– No dobra, może i masz rację. Ale bez mojego przytulania to ty byś w ogóle nie miał o czym mówić!
I tak to się toczy – każdy dzień w kalendarzu ma swoje pięć minut, ale 7 czerwca ma w sobie coś wyjątkowego. To nie tylko święto miłości fizycznej, ale też przypomnienie, że bliskość, intymność i radość z bycia razem to coś, co warto celebrować. Nie trzeba do tego czerwonych róż ani świec – wystarczy poczucie humoru i chęć, by spojrzeć na życie z lekkim przymrużeniem oka.
Więc jak świętować 7 czerwca? Może kolacją z ukochaną osobą, może żartobliwą rozmową o tym, co w miłości najważniejsze, a może po prostu chwilą dla siebie, by przypomnieć sobie, że życie to też przyjemność. Bo choć Dzień Naleśnika ma swoje racje, to Dzień Seksu wie, jak rozkręcić imprezę. 😏