Rosja i 30-dniowy „pokój”: kpina z negocjacji i marzenie o podbiciu Ukrainy

pokuj jaki pokuj z ukraina od putina

Moskwa znów pokazuje, że dla niej pokój to tylko ładne słowo, pod warunkiem, że oznacza kapitulację przeciwnika. Propozycja 30-dniowego zawieszenia broni, rzucona na stole w Arabii Saudyjskiej przy wsparciu USA, miała być krokiem ku deeskalacji. Ale Rosjanie? Mają to w nosie – i nie kryją, że ich wizja „porozumienia” to Ukraina na kolanach, a nie żaden kompromis. Wystarczy spojrzeć na ich ruchy, słowa i rakiety, by zobaczyć, że negocjacje traktują jak żart, a prawdziwy cel to przejęcie Kijowa.

Władimir Putin nie owija w bawełnę. 12 marca odwiedził obwód kurski, wcisnął się w mundur i chełpił się, że jego wojska odzyskały większość terenów, które Ukraińcy odbili w zeszłym roku. Szef sztabu, Walerij Gerasimow, dorzucił konkret: ponad 1100 km² wraca pod rosyjską kontrolę. To nie jest gest człowieka, który chce siadać do stołu – to pokaz siły i sygnał: „Mamy górę, po co nam rozejm?”. W Dumie słychać to samo. Poseł Wiktor Sobolew mówi wprost: 30 dni to dla Ukrainy czas na „przegrupowanie i dozbrojenie”. Maria Zacharowa z MSZ niby puszcza oko, że „rozmowy są możliwe”, ale zaraz straszy, że zachodnie siły pokojowe na Ukrainie „zostaną zaatakowane”. Tłumaczenie? Proste: pokój tak, ale tylko na naszych warunkach – rozbrojona Ukraina, żadnych NATO-wskich butów i pełna kontrola Kremla.

Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, powtarza od miesięcy, że Putinowi nie można ufać – i jak tu się z nim nie zgodzić? Rosyjskie ataki nie słabną, a wręcz przybierają na sile. W ostatnich dniach rakiety znów walą w ukraińską energetykę, a w Donbasie i Kursku wojska Putina idą do przodu, zostawiając za sobą stosy trupów. To nie wygląda jak przygotowanie do rozejmu – to wojna na wyniszczenie. Kreml rzuca na stół opowieści o „długoterminowym bezpieczeństwie Rosji” (czytaj: Ukraina ma się poddać i oddać ziemię), ale ich działania pokazują, że negocjacje to dla nich gra w ciuciubabkę, gdzie oni trzymają kij.

Reklama

A pogarda do Ukraińców? Leje się z Kremla jak z kranu. Putin wciąż miele o „historycznej jedności” i „braku podstaw dla ukraińskiej państwowości” – bzdury, które serwuje od lat, ale teraz brzmią jak hymn agresora. W ich mediach Ukraińcy to „naziści” albo „marionetki Zachodu”, a na froncie traktują ich jak śmieci do zmielenia. Dla Rosjan Ukraina to nie równy gracz, tylko zbuntowany wasal, którego trzeba złamać – i nawet się z tym nie kryją.

Co z tego wynika? 30-dniowy rozejm to dla Moskwy kpina, a nie szansa. Nie ufają nikomu, sami dają powody, by im nie wierzyć, i jasno pokazują, że chcą Ukrainę połknąć w całości. Ataki rosną, warunki są absurdalne, a ich wizja „pokoju” to dyktat z lufą przy skroni. Świat patrzy, Zełenski ostrzega, a Rosja robi swoje – i to nie wróży nic dobrego. Jedno jest pewne: dopóki Putin czuje wiatr w żaglach, o realnym pokoju możemy zapomnieć.

Autor: Rafał Chwaliński

By Redakcja

Reader Revenue CAow09u3DA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane posty