Wojna celna Trumpa – światowe rynki w szoku. Komentarz Michała Stanka z Q Value

qvalue cla foto

Ogłoszenie przez Donalda Trumpa 2 kwietnia drastycznych ceł na import z wielu krajów wywołało niemałe poruszenie na światowych rynkach finansowych. W obliczu tak nieoczekiwanej decyzji inwestorzy w panice zaczęli wyprzedawać akcje, a indeksy giełdowe zanurkowały. Jak ocenia Michał Stanek, prezes Q Value, jeśli zapowiedzi amerykańskiego prezydenta nie były tylko manewrem negocjacyjnym, możemy mieć do czynienia z początkiem poważnego konfliktu handlowego.

– Jeżeli faktycznie cła zostaną utrzymane, to może się okazać, że mamy początek dłuższej wojny handlowej, z której nikt nie wyjdzie zwycięsko – mówi Stanek w rozmowie z agencją Newseria. – Ja bardziej skłaniam się ku scenariuszowi, że to gra negocjacyjna. Najbliższe tygodnie pokażą, czy ustalimy nowe reguły gry.

Trump nie zawahał się przed spektakularnym ogłoszeniem stawek celnych – od bazowego 10%, przez 20% dla UE, aż po 49% dla Kambodży czy 34% dla Chin. W odpowiedzi rynki zaczęły tracić na wartości – S&P 500 w USA spadł o ponad 800 punktów, a polski WIG cofnął się poniżej 84 tys. punktów, choć część strat odrobił.

Reklama

Michał Stanek zauważa, że reakcja inwestorów była gwałtowna, ponieważ nikt nie brał na poważnie wcześniejszych zapowiedzi. – Gdyby jednak odwetowe cła się utrzymały, to ucierpią wszyscy – ostrzega.

Wśród największych przegranych wskazuje branżę motoryzacyjną i sektor eksportu żywności, a zwłaszcza wina z Francji. Ale nie wszystkie sektory ucierpią. Zyskiwać może logistyka i magazynowanie – towary z Azji mogą „przesiadać się” w Europie.

– Branża logistyczna, magazynowa i kurierska mogą zyskać. Towary będą wymagały innego sposobu dostarczania, a Europa może stać się ważnym przystankiem w tej drodze – zaznacza Stanek.

Sytuacja zmieniała się jednak z dnia na dzień – rynki zdążyły odbić po pojawieniu się pogłoski o zawieszeniu ceł, ale znów zareagowały nerwowo po jej zdementowaniu. Dopiero 9 kwietnia doszło do rzeczywistego zawieszenia – jednak nie objęło ono Chin. Tam sytuacja się zaogniła: cła USA na chińskie towary sięgnęły 125%, a chińskie na amerykańskie – 84%.

Stanek przewiduje, że to właśnie presja społeczeństwa amerykańskiego, obawiającego się wzrostu cen, może zatrzymać ten konflikt. W końcu – jak podkreśla – „statystyczny Smith” na amerykańskiej ulicy odczuje to najmocniej.

– Może się okazać, że Chińczycy wyjdą z tej wojny zwycięsko. Są mniej zależni od eksportu do USA, ich gospodarka się przestawiła. Produkty krajowe dominują już na ich rynku – mówi szef Q Value.

Wnioski? Nawet jeśli wojna handlowa nie potrwa długo, jej skutki już odczuwa światowy rynek. Zyskać mogą tylko ci, którzy znajdą dla siebie miejsce w nowym układzie sił.

By Redakcja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Posts