W obszernym wywiadzie udzielonym po ostatnich zawirowaniach wokół meczu BETARD SPARTY Wrocław i KRONO-PLAST Włókniarza Częstochowa, prezes Ekstraligi Żużlowej, Wojciech Stępniewski, nie tylko broni decyzji ligowych, ale też bez ogródek punktuje hipokryzję środowiska, medialne uproszczenia i niespójności w podejściu do bezpieczeństwa zawodników.
– Staliśmy się zakładnikami naszej „najlepszości”, przyznaje szef ligi. – Od każdego meczu oczekuje się emocji, ale nie da się ich zawsze wygenerować, zwłaszcza przy nieprzewidywalnej pogodzie i zmiennych warunkach torowych.
Powtórka meczu we Wrocławiu. Komisarz zawieszony
Mecz wrocławsko-częstochowski nie doszedł do skutku z powodu nieodpowiednich warunków torowych. Jak informuje Stępniewski, spotkanie zostanie powtórzone, a odpowiedzialnością za tor zajmuje się Komisja Orzekająca Ligi. Podkreśla jednak, że nie dopatrzono się celowości w błędach organizatora.
Komisarz toru Łukasz Izak został tymczasowo odsunięty od pracy, do czasu wyjaśnienia sprawy przez Główną Komisję Sportu Żużlowego.
Dlaczego nie było walkowera?
Prezes podkreślił, że decyzje podejmowane są na podstawie zapisów z monitoringu oraz dokumentacji – i nie było podstaw do walkowera. Odwoływanie meczów, jak zaznaczył, to często koszt rzędu 100 tys. złotych, więc ligowe władze podejmują te decyzje z dużą ostrożnością, współpracując obecnie z profesjonalnym meteorologiem.
– Czasami tor nie nadaje się do jazdy, czasami wystarczy tylko kosmetyka. Warunki bywają skrajne, a regulamin pozwala na elastyczne reagowanie, mówił prezes.
Krytyka zawodników i mediów. „To my niszczymy własny produkt”
Jednym z najmocniejszych fragmentów wypowiedzi było odniesienie się do podwójnych standardów, które – zdaniem Stępniewskiego – są powszechne w ocenie sytuacji torowych, zawodników i sędziów.
– Mamy w Polsce najlepszych sędziów i najbezpieczniejsze tory. Ale gdy Polak przegrywa za granicą, to winna jest zbyt dobra nawierzchnia. Gdy ktoś jeździ z kontuzją – to bohater, ale gdy tor nie spełnia oczekiwań – to skandal. To absurd!
Agresja w Częstochowie. Komisarz ofiarą napaści?
Szczególnie emocjonalnie prezes zareagował na sytuację w Częstochowie, gdzie – jak wynika z dokumentacji – mechanik Macieja Janowskiego miał naruszyć nietykalność osobistą Komisarza Toru oraz Kierownika Drużyny Gospodarzy.
– Zachowanie Janowskiego można częściowo tłumaczyć upadkiem, ale jego mechanika – już nie. Nie ma zgody na agresję, podkreślił stanowczo.
Kontrowersje wokół decyzji lekarskich
Kolejnym poważnym problemem jest brak przejrzystości w kwestii dopuszczania zawodników do jazdy po urazach. Według Stępniewskiego, decyzje o zdolności podejmują lekarze przy klubach, a nie lekarz powołany przez Ekstraligę – właśnie po to, by uniknąć zarzutów o stronniczość.
– Dziwne, że zawodnik, który nie potrafi chodzić po upadku, chwilę później startuje w kolejnym biegu… – zauważył z ironią.
Przyszłość? Twardsze opony i mniej dramatów?
Na koniec prezes zdradził, że Ekstraliga pracuje nad zmianami sprzętowymi, w tym twardszą oponą od sezonu 2026, co – być może – zniweluje niektóre różnice i zmniejszy ryzyko wypadków.
Podsumowanie
Wywiad Stępniewskiego to bez wątpienia głos rozpaczy, ale też manifest determinacji. Lider Ekstraligi nie boi się powiedzieć głośno, że środowisko żużlowe samo podcina sobie skrzydła – presją, niekonsekwencją, hipokryzją. Pytanie tylko, czy jego apel zostanie wysłuchany, zanim dojdzie do kolejnego wypadku, skandalu lub meczu-widmo.