Sołtys Ozieran Małych, Leszek Skrodzki, nie spodziewał się, że jego inicjatywa odbije się tak szerokim echem. Wieś, w której na stałe mieszka zaledwie cztery osoby, w krótkim czasie stała się miejscem zainteresowania ludzi z całej Polski i zagranicy.
Zainteresowanie większe, niż przewidywał
– Dziennie po kilka osób tu przyjeżdża, aby na własne oczy zobaczyć wieś, a telefonów to chyba mam ze czterdzieści. Nie wszystkie nawet jestem w stanie odebrać. Odzew jest ogromny. I to nie tylko z Polski, ale dzwonią też np. Polacy z Niemiec czy z Brukseli, ludzie z pieniędzmi. Jestem tym naprawdę zbudowany, bo myślałem, że ja już ostatni w tej wiosce umrę, jak ten Mohikanin, i że ona zniknie tak, jak znajdująca się po sąsiedzku wioska Jamasze, która była tu od średniowiecza, a od dwudziestu lat już nie istnieje. Po wiosce został tylko krzyż. Mam nadzieję, że podobny los nie spotka Ozieran – mówi Leszek Skrodzki w rozmowie z Gazetą Współczesną.
Nowe życie dla wsi
Sołtys oferuje dzierżawę działek o powierzchni 1000 m² za 100 zł miesięcznie oraz pomoc w pozyskaniu opuszczonych nieruchomości. Jego celem jest przyciągnięcie nowych mieszkańców, którzy mogliby odbudować lokalną społeczność.
Wieś leży na skraju Puszczy Knyszyńskiej, zaledwie 500 m od granicy z Białorusią. Posiada dostęp do internetu światłowodowego, co sprawia, że może być atrakcyjnym miejscem dla osób pracujących zdalnie. W okolicy dostępne są też sezonowe prace, np. przy sadzeniu lasów czy zbiorach topinamburu.
