Wieś jest podzielona…” – tymi słowami zaczyna się jeden z komentarzy, który pojawił się po głosowaniu w Kałowicach w gminie Zawonia. Trudno o lepsze podsumowanie nastrojów po decyzji, która zapadła dosłownie na granicy – 34 mieszkańców było przeciwko zmianie nazwy miejscowości, 32 za. Zmiana nie przeszła, a wieś formalnie pozostaje Kałowicami. Ale emocje nie opadły.
Komentarz jednej z mieszkanek, podpisanej jako Anonimowy uczestnik , oddaje istotę społecznego napięcia:
„Jak widać – wieś jest podzielona… Mieszkam niedaleko i szczerze mówiąc, nigdy nie odbierałam nazwy Kałowic negatywnie, ale faktycznie – osoby z zewnątrz mogą się z niej uśmiechać.
Uważam, że od takich nazw powinniśmy odchodzić, bo są po prostu trochę wstydliwe. Moim zdaniem pani wójt powinna działać na rzecz zmiany. 😃 Z tego, co wiem, to osoby, które były przeciwne nowej nazwie, to w dużej mierze starsi ludzie – często zawistni, którzy nawet nie wiedzą, jak wygląda Wrocław, a co dopiero świat.
Młodzi chcą iść do przodu, ale nawet w tak przyziemnej sprawie jak nazwa wsi spotykają się z oporem. Bo pani X 'mieszka tu całe życie i jej to nie przeszkadza’ – tylko że ta sama pani zapomina dodać, że jej córki wstydziły się w szkole powiedzieć, że mieszkają w Kałowicach. A skoro tak dobrze im było, to czemu wyprowadziły się do Wrocławia? 🤔
Część z tych ludzi nie ma nawet konta w banku czy prawa jazdy, ale największy problem dla nich to to, że musieliby wymienić dokumenty!”
Tak ostrych słów nie brakowało w przestrzeni publicznej po głosowaniu. Zwolennicy zmiany – na przykład na bardziej „nowoczesne” Przylesie – wskazywali, że obecna nazwa budzi śmiech, wstyd i niezręczność. Przeciwnicy z kolei apelowali o zachowanie historii, tradycji i praktycznego rozsądku – bo zmiana to koszty, dokumenty, biurokracja.
Decyzja nie kończy dyskusji – ją dopiero otwiera
Choć formalnie sprawa została rozstrzygnięta, wynik 34:32 nie daje poczucia jednoznacznego werdyktu. Wręcz przeciwnie – uwidocznił pokoleniowy rozdźwięk i głębsze pytania o to, czym jest dziś tożsamość wsi. Czy ma opierać się na historii? A może na wizerunku zewnętrznym, który niesie potencjał turystyczny i wizerunkowy?
Wójt gminy Zawonia, Agnieszka Wersta, dziękowała mieszkańcom za zaangażowanie i wyraziła nadzieję, że „takie inicjatywy – bez względu na wynik – będą impulsem do dalszych rozmów o przyszłości i rozwoju lokalnym”.
Z inicjatywy, która mogła wydawać się symboliczna, zrobiła się lekcja demokracji i zderzenie różnych światów: starszego pokolenia i młodszych, lokalnych korzeni i globalnych aspiracji.
W Kałowicach pozornie wszystko zostaje po staremu. Ale coś się jednak zmieniło – już wiadomo, że głos mieszkańców ma realną moc, i że nazwa wsi to nie tylko napis na tablicy, ale emocje, pamięć i wizja tego, kim chcemy być.