W gminie Długołęka, jednej z najludniejszych gmin wiejskich na Dolnym Śląsku, narasta spór o etykę i legalność działań lokalnych radnych. Jeden z mieszkańców zarzuca radzie gminy rażące naruszenia prawa, wskazując na przypadki, w których radni-sołtysi głosowali w sprawach dotyczących ich własnych interesów. Sprawa trafiła aż do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, Tomasza Siemoniaka, jednak odpowiedź resortu pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Czy w Długołęce dochodzi do konfliktu interesów, a może to tylko burza w szklance wody?
Uchwały o inkasentach pod lupą
Wszystko zaczęło się 2 września 2024 roku, podczas IV Sesji Rady Gminy Długołęka. Tego dnia radni przyjęli uchwały nr IV/45/24 i IV/46/24, wyznaczając inkasentów – osoby odpowiedzialne za zbieranie podatków lokalnych i opłat za gospodarowanie odpadami. Problem? Wśród głosujących za uchwałami znalazło się dwóch radnych, którzy sami mieli zostać inkasentami. Dla mieszkańców gminy to jawne naruszenie artykułu 25a ustawy o samorządzie gminnym, który zabrania radnym uczestniczenia w głosowaniach dotyczących ich interesów prawnych.
Aktywni mieszkańcy nie poprzestali na dyskusjach i na lokalnej grupie na Facebooku „Długołęka – Mieszkańcy Gminy”. 9 września złożyli zawiadomienie do Regionalnej Izby Obrachunkowej (RIO) we Wrocławiu, domagając się zbadania sprawy. RIO, po analizie przeprowadzonej 18 września i 4 października pod przewodnictwem prezes Lucyny Hanus, uznało, że uchwały są zgodne z prawem. Kluczowy argument? Głosy radnych z potencjalnym konfliktem interesów nie miały wpływu na wynik – uchwały przeszły przygniatającą większością: 17 „za”, 3 wstrzymujące się, zero „przeciw”.
Nie przekonani takim rozstrzygnięciem, mieszkańcy 12 grudnia skierowali skargę do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, Tomasza Siemoniaka. W piśmie przytoczyli przykłady innych RIO – m.in. w Poznaniu, Warszawie czy Kielcach – które w podobnych przypadkach uznały takie działania za „rażące naruszenie prawa”. Minister, w odpowiedzi z 8 stycznia 2025 roku podpisanej przez dyrektora Departamentu Administracji Publicznej Grzegorza Ziomka, podkreślił niezależność RIO i brak podstaw do ingerencji, wskazując jednocześnie na brak jednolitej linii orzeczniczej w tego typu sprawach.
Sołtys sądzi sam siebie
To jednak nie koniec kontrowersji. 28 listopada 2024 roku, podczas VI Sesji, rada rozpatrzyła skargę na sołtysa sołectwa Siedlec. Co zaskakujące, sam sołtys – będący jednocześnie radnym – głosował w tej sprawie, a skarga została uznana za bezzasadną, głównie głosami radnych popierających wójta. Dla mieszkańców to kolejny przykład, jak radni w Długołęce stają się „sędziami we własnych sprawach”.
Podobna sytuacja miała miejsce 27 maja 2024 roku, na II Sesji, kiedy radni-sołtysi głosowali nad ustaleniem diet dla sołtysów. Choć uchwała przeszłaby i bez ich udziału, mieszkańcy pytają: „Gdzie tu etyka i przyzwoitość, których oczekujemy od samorządowców?”.
Prawo kontra praktyka
Artykuł 25a ustawy o samorządzie gminnym jest jasny: radny nie może brać udziału w głosowaniu, jeśli dotyczy ono jego interesu prawnego. Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 2012 roku (sygn. I OSK 2006/11) podkreślał, że przepis ten ma zapobiegać wykorzystywaniu mandatu radnego do celów prywatnych. Dlaczego więc RIO we Wrocławiu, pod kierownictwem Lucyny Hanus, nie dopatrzyło się problemu?
Klucz tkwi w interpretacji. Część prawników i sądów administracyjnych uznaje, że naruszenie prawa ma miejsce tylko wtedy, gdy głos radnego realnie wpływa na wynik. W przypadku Długołęki, gdzie uchwały przeszły miażdżącą przewagą, RIO uznało, że konflikt interesów nie miał znaczenia. Ale czy prawo powinno skupiać się tylko na arytmetyce, a nie na zasadach?
Milczenie rady i głos mieszkańców
Co ciekawe, ani rada gminy, ani wójt nie odnieśli się publicznie do zarzutów mieszkańców. To milczenie może być odbierane jako brak woli wyjaśnienia sprawy, co tylko podsyca niepokój społeczności lokalnej. Na wspomnianej grupie na Facebooku dyskusja wre – jedni popierają aktywistów, inni uważają, że przesadzają, a radni działają w granicach prawa.
Co dalej?
Sprawa w Długołęce pokazuje, jak cienka jest granica między legalnością a etyką w samorządzie. Niezależność RIO, podkreślona przez Grzegorza Ziomka w imieniu Ministra Siemoniaka, nie rozwiązuje problemu różnic w interpretacjach przepisów. Czy mieszkańcy doczekają się jasnych odpowiedzi? Aktywni mieszkańcy zapowiadają, że nie odpuszczą – być może kolejnym krokiem będzie skarga do sądu administracyjnego. Jedno jest pewne: w Długołęce transparentność i zaufanie do władz lokalnych są na szali.
Autor: Rafał Chwaliński