Czy można być osobą publiczną i jednocześnie osobą uprzywilejowaną? Wiceburmistrz Obornik Śląskich, Hubert Ozimina, najwyraźniej sam nie był pewien odpowiedzi, dlatego dał się poprowadzić – nie tylko własnym przekonaniom, ale i… swojemu rowerowi. A że droga z Winnicy EMI nie była usłana płatkami róż, lecz znakami poziomymi, to i kontrola policyjna stała się nieunikniona.
Z dokumentu, który uzyskaliśmy w odpowiedzi na wniosek do Komendy Powiatowej Policji w Trzebnicy, wynika jasno – 4 sierpnia 2024 roku funkcjonariusze zatrzymali grupę rowerzystów przemieszczających się po Obornikach Śląskich. Wszyscy zostali poddani badaniu alkomatem, a wobec tych, którzy złamali przepisy, zastosowano „środki oddziaływania wychowawczego”. Taki eufemizm brzmi niemal jak troskliwa rada starszego brata: „Następnym razem uważaj, bo możesz się przewrócić”. Brzmi pobłażliwie? Owszem. Ale czy skutecznie? No właśnie.
Wśród kontrolowanych znajdował się też pan Hubert Ozimina, zastępca burmistrza Obornik Śląskich. Okoliczności? Wieczór po degustacji wina. Można powiedzieć, że pewien stopień beztroski był wliczony w cenę wydarzenia. Problem w tym, że choć prawo nie nakazuje abstynencji dla rowerzystów, to dla osób na eksponowanych stanowiskach istnieje coś więcej – społeczna odpowiedzialność.
Policja poprzestała na pouczeniu, czyli metodzie, która ma w założeniu działać wychowawczo. Cóż, prasa również czuje się w obowiązku edukować – i podkreśla, że osoby publiczne nie mogą liczyć na taryfę ulgową, bo ich postępowanie kształtuje postawy innych. Nie chodzi o to, by karać dla zasady, lecz by przypominać: skoro piastuje się urząd, to jest się przykładem, a przykład ten powinien być trzeźwy – dosłownie i w przenośni.
Czy mieszkańcy Obornik Śląskich mają prawo oczekiwać większej odpowiedzialności od swojego wiceburmistrza? Oczywiście. Bo choć można się tłumaczyć, że „rower sam prowadził”, to w rzeczywistości to człowiek trzyma kierownicę. W życiu publicznym również.
Autor Rafał Chwaliński