Marnotrawstwo czy konieczność? Podział środków w gminie Trzebnica budzi kontrowersje

ngo a gminy

Trzebnica, 6 marca 2025 rokuKolejny rok, kolejny konkurs na zadania publiczne i… kolejny raz te same pytania: dlaczego gminy, takie jak Trzebnica, uparcie trzymają się archaicznego modelu rozdzielania pieniędzy, który frustruje organizacje pozarządowe i marnuje ich potencjał? Przeglądając dokumenty, takie jak Zarządzenie nr OR.0050.28.2025 Burmistrza Gminy Trzebnica, widzimy znajomy schemat: beneficjent prosi o 8000 zł na zadanie, dostaje 2000 zł i zostaje z dylematem – ciąć projekt w pół czy zrezygnować? Czy naprawdę tak musi wyglądać współpraca samorządu z organizacjami społecznymi? Krytycy twierdzą, że nie – i mają na to dowody.

Częściowe finansowanie: przepis na chaos

W teorii system konkursów ofert ma wspierać rozwój lokalnych inicjatyw – od pielęgnowania tradycji narodowych po upowszechnianie sportu. W praktyce jednak przypomina bardziej loterię niż racjonalny proces. Weźmy przykład z Trzebnicy: Koło Gospodyń Wiejskich „COR MEUM” w Skarszynie zgłosiło projekt „III Jarmark Rękodzielników” za 6390 zł, a dostało 2000 zł. ZHP Hufiec Powiatu Trzebnickiego na „Dziś, Jutro, Pojutrze” chciało 5500 zł – też 2000 zł. Lista ciągnie się dalej, a kwoty przyznane przez komisję często nie pokrywają nawet połowy kosztów. Co ma zrobić beneficjent? Zredukować ambitny plan do wersji „na przetrwanie” czy rzucić rękawicę i szukać funduszy gdzie indziej?

Logika komisji jest prosta: mamy ograniczony budżet, więc dzielimy go między jak najwięcej projektów. Efekt? Wiele zadań staje się niewykonalnych w pełnym zakresie, a organizacje tracą czas i energię na dostosowywanie się do decyzji, które nie zawsze mają sens. „To absurdalne, że musimy zgadywać, ile naprawdę dostaniemy. Planujemy projekt z myślą o konkretnych potrzebach, a potem okazuje się, że musimy go okroić do minimum” – mówi anonimowo jeden z lokalnych działaczy.

Gdzie leży problem?

Podstawowy zarzut wobec obecnego systemu to brak transparentności i przewidywalności. Ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie (Dz. U. z 2024 r., poz. 1491) daje samorządom szeroką swobodę w organizacji konkursów, ale nie narzuca efektywnych narzędzi oceny i dystrybucji środków. W efekcie komisje działają na podstawie subiektywnych kryteriów, a beneficjenci pozostają w zawieszeniu. Dlaczego gmina nie informuje z góry, że na dane zadanie przeznaczy np. maksymalnie 3000 zł? Dlaczego nie wymaga od razu realnych budżetów, zamiast zmuszać organizacje do późniejszego cięcia kosztów?

Krytycy wskazują też na brak dialogu. Po decyzji komisji nie ma formalnej procedury negocjacji – beneficjent może co najwyżej prosić o wyjaśnienia, ale rzadko prowadzi to do zmiany decyzji. W Trzebnicy, gdzie na sport przeznaczono w 2025 roku pokaźne kwoty (np. 75 000 zł dla Gminnego Klubu Sportowego Gaudia), inne projekty, jak wspomniany Jarmark, dostają ochłapy. Czy to oznacza, że sport jest ważniejszy od kultury? A może po prostu brakuje jasnych priorytetów?

Lepsze rozwiązania – inspiracje z kraju i zagranicy

Nie musi tak być. Istnieją modele, które mogłyby zrewolucjonizować podział środków w gminach takich jak Trzebnica. Oto kilka propozycji:

  1. Budżet zadaniowy z góry określony
    Zamiast rzucać ogólną pulą pieniędzy „do podziału”, gmina mogłaby jasno określić, ile przeznacza na każde zadanie. Przykład? W gminie Dopiewo (woj. wielkopolskie) w 2023 roku ogłoszono konkurs z dokładnym podziałem: 20 000 zł na kulturę, 15 000 zł na sport, 10 000 zł na działania dla niepełnosprawnych. Organizacje wiedziały, na co mogą liczyć, i dostosowały oferty od razu. Efekt: mniej chaosu, więcej realnych projektów.
  2. System punktowy z progiem minimalnym
    W Holandii samorządy stosują ocenę punktową wniosków, ale projekt musi osiągnąć minimalny próg finansowania (np. 70% wnioskowanej kwoty), by w ogóle dostać dotację. Dzięki temu unika się sytuacji, w której organizacja dostaje 2000 zł na zadanie za 8000 zł i nie jest w stanie go zrealizować. W Trzebnicy mogłoby to oznaczać, że projekt KGW „COR MEUM” albo dostałby co najmniej 4500 zł, albo w ogóle by odpadł – ale z jasnym uzasadnieniem.
  3. Etap negocjacji po decyzji
    W Niemczech, w landzie Bawaria, beneficjenci mają prawo do rozmowy z komisją po ogłoszeniu wyników. Mogą zaproponować modyfikację projektu lub wskazać dodatkowe źródła finansowania, by dopasować się do przyznanej kwoty. W Trzebnicy taki mechanizm mógłby uratować wiele inicjatyw, zamiast skazywać je na cięcia lub rezygnację.

Dlaczego warto?

Te rozwiązania mają jedną wspólną zaletę: stawiają na przewidywalność i współpracę. Budżet zadaniowy pozwala organizacjom lepiej planować, system punktowy eliminuje fikcyjne dotacje, a negocjacje budują zaufanie między samorządem a społecznikami. W Trzebnicy, gdzie w 2025 roku na 13 projektów sportowych przeznaczono od 1000 zł do 75 000 zł, jasne zasady mogłyby zapobiec sytuacji, w której małe inicjatywy, jak „II DOGwalking” za 2890 zł, dostają symboliczne 1000 zł, a ich realizacja staje pod znakiem zapytania.

Czas na zmianę

Obecny system w Trzebnicy i podobnych gminach nie jest zły z założenia – jest po prostu przestarzały. W dobie, gdy organizacje pozarządowe walczą o każdą złotówkę, samorządy powinny być partnerami, a nie zagadką. Częściowe finansowanie może brzmieć jak kompromis, ale w praktyce często prowadzi do marnotrawstwa – zarówno czasu, jak i potencjału społecznego. Czy burmistrz Trzebnicy zdecyduje się na odważny krok i wprowadzi nowoczesne rozwiązania? Na razie mieszkańcy i organizacje mogą tylko czekać – i mieć nadzieję, że przyszłoroczny konkurs przyniesie więcej sensu niż chaosu.

Dotyczy to wszystkich gmin jak i powiatu. Trzebnica jest tylko przykładem.


Autor: Rafał Chwaliński
Źródła: Zarządzenie nr OR.0050.28.2025, Ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, przykłady z gmin Dopiewo i zagranicy.

By Redakcja

Reader Revenue CAow09u3DA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane posty