Wrocław i tekstylne kontrowersje: czy SZOT to rzeczywista pomoc, czy biurokratyczne pudło?

szot we wroclawiu

Od 5 lutego po wrocławskich osiedlach kursują pojazdy SZOT (Samochody Zbierające Odzież i Tekstylia). Urzędnicy miejscy chwalą się tym rozwiązaniem jako przełom w gospodarce odpadami, ale czy rzeczywiście jest to działanie prospołeczne? A może to jedynie administracyjne „odhaczenie” unijnych wymogów bez realnej konsultacji z mieszkańcami?

Gdzie podziać niepotrzebne ubrania?

Nowe przepisy wprowadzają tekstylia jako osobną frakcję odpadową. Wrocławska spółka Ekosystem, zamiast inwestować w pojemniki stacjonarne, postawiła na mobilne zbiórki. Decyzja ta, według urzędników, wynika z faktu, że tekstylia stanowią tylko 2% odpadów komunalnych. Logistyka i ekonomia miałyby nie uzasadniać stałych punktów odbioru.

Tylko czy to rzeczywiście dobre rozwiązanie?

Brak pojemników: oszczędność czy brak wizji?

Wiele miast w Polsce postawiło na kontenery do zbierania tekstyliów, dostępne całodobowo, a nie tylko w wybrane dni i godziny. Takie rozwiązanie pozwala mieszkańcom na wygodne pozbycie się niepotrzebnych rzeczy, zamiast dopasowywania się do harmonogramu SZOT.

Odmowa instalacji pojemników budzi sprzeciw. Czy to rzeczywiście tak duże wyzwanie logistyczne i finansowe? Miasto dysponuje przecież znaczącymi środkami na gospodarkę odpadami, więc czemu nie można ich przeznaczyć na stacjonarne punkty odbioru?

rzecznik miasta wsprawie szot

Prospołeczne czy prourzędowe?

Wrocławska władza nie pierwszy raz podejmuje decyzje bez konsultacji społecznych. Urzędnicy zachęcają do organizowania sąsiedzkich wymian tekstyliów, ale zamiast realnie wesprzeć takie inicjatywy, ograniczają się do publikowania plakatów i przesunięcia problemu na mieszkańców. To do nich należy teraz zorganizowanie wymiany, znalezienie miejsca, a nawet poinformowanie sąsiadów.

Czy tak wygląda partnerskie podejście do problemu? Czy można nazywać to realnym wsparciem, skoro władza, zamiast ułatwiać, po prostu zrzeka się odpowiedzialności?

Nie gaszenie pożaru, ale jego podsycanie

Coraz więcej mieszkańców ma wątpliwości co do decyzji magistratu. W komentarzach w mediach społecznościowych pojawiają się głosy, że SZOT to jedynie „pseudorozwiązanie”, które jeszcze bardziej utrudnia segregację. „Czy nie prościej było po prostu postawić kilka kontenerów?” – pytają wrocławianie.

Tymczasem władze miasta wydają się ignorować te uwagi. Czyżby dlatego, że mieszkańcy nie mają sposobu na realne wpływanie na decyzje urzędu? Jeśli tak, to powstaje pytanie: jaka będzie następna decyzja podjęta w podobnym stylu? I czy inne gminy w powiecie trzebnickim będą się wzorować na takim modelu zarządzania?

Podsumowanie

Władze Wrocławia twierdzą, że tekstylia stanowią tylko 2% ogółu odpadów, jednak zapominają, że do tej pory były one wyrzucane do pojemników PCK, prywatnych zbiórek lub utylizowane w inny sposób, czasem nawet spalane. Teraz, kiedy system zbierania tekstyliów jest formalnie uregulowany, mieszkańcy chcą mieć możliwość oddawania ich w sposób cywilizowany i dla nich wygodny. Najwyraźniej rząd ma błędną ocenę rynku tekstylnego i nie doszacował skali problemu, skoro Unia Europejska już wcześniej przewidziała taką konieczność i wymusiła odpowiednie zmiany w przepisach.

By Redakcja

Reader Revenue CAow09u3DA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane posty