Nasza strona internetowa używa plików cookie, aby ulepszyć i spersonalizować Twoje doświadczenia oraz wyświetlać reklamy (jeśli takie istnieją). Nasza strona internetowa może również zawierać pliki cookie od stron trzecich, takich jak Google Adsense, Google Analytics, Youtube. Korzystając ze strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie plików cookie. Zaktualizowaliśmy naszą Politykę prywatności. Kliknij przycisk, aby sprawdzić naszą Politykę prywatności.

Player z reklamą – Radio DTR

Trawa, obligacje i brak strategii w powiecie

Powiatowe dylematy trzebnicy

Koszenie poboczy to temat, który w Radzie Powiatu Trzebnickiego powraca jak refren piosenki, której nikt już nie chce słuchać. Od 20 lat radni spierają się, czy trawa została skoszona równo, czy nierówno, czy krzaki przeszkadzają, czy jednak da się przejechać. I chociaż w tym czasie zmieniły się rządy, przepisy i ceny paliwa, w powiecie trzebnickim czas stanął w miejscu – dyskusja o koszeniu trawy jest wieczna.

Lamborghini z 2007 roku kontra XXI wiek

Na ostatniej sesji temat znów wrócił z impetem. Radna Katarzyna Jarczewska mówiła o wypadkach i zagrożeniach:

– Ostatnio doszło do wypadku na skrzyżowaniu między Rakowem a Urazem i Lubnowem. Pobocza są niekoszone, krzaki zasłaniają widoczność, a niedługo może dojść do kolejnych tragedii – alarmowała radna.

Dołączyła do niej radna Marzena Jurzysta-Ziantek, wskazując dramatyczny wypadek w Klinicznej, gdzie zginął młody chłopak:

– Droga jest wąska, pobocze urwiskowe, samochody spadają w dół. To miejsce jest śmiertelnie niebezpieczne – mówiła.

Na co przewodnicząca Rady przypomniała o słynnym „Lamborghini”, które starostwo posiada od 2007 roku. Stary traktor wciąż dzielnie walczy z chaszczami, choć trudno go uznać za symbol nowoczesności. – Nie damy sobie rady, musimy pomyśleć o przetargu i harmonogramie koszenia – padło w sali.

Błyskotliwość radnego Adacha

Do dyskusji włączył się radny Robert Adach, który – jak sam powiedział – ma „proste i skuteczne rozwiązanie”:

– Zamiast szukać wielkich firm, dajmy to lokalnym rolnikom. Oni skoszą pobocza za grosze, bo mają sprzęt i zrobią to szybciej – zaproponował.

I choć na pierwszy rzut oka brzmi to rozsądnie, redakcyjnie trzeba zapytać: czy to jest właśnie wizja nowoczesnego powiatu? Zamiast inwestować w profesjonalne kosiarki, które potrafią szeroko kosić rowy i automatycznie omijać słupki, radni wolą szukać „frajerów” do pracy po kosztach. Świat wymyślił technologie, które zwiększają wydajność i bezpieczeństwo, ale w Trzebnicy ciągle działa logika „po taniości”.

Koszenie tematem wszech czasów

Dyskusja trwa od dwóch dekad. Każdego roku radni spierają się o to samo: kto skosi, gdzie skosi i za ile. W tym czasie ruch na drogach lokalnych wielokrotnie wzrósł, ale systemowego rozwiązania nadal nie ma. – To jak sznurek do snopowiązałek – wracamy do niego co roku – przyznała przewodnicząca.

Ironia polega na tym, że powiat wydaje miliony na inwestycje i obsługę zadłużenia, a nie potrafi zorganizować czegoś tak prostego jak koszenie trawy.


Deficyt, obligacje i poważne sprawy

Bo gdy radni kończą spór o trawę, wchodzą w rzeczy naprawdę poważne. Budżet powiatu na 2025 rok został zmieniony – deficyt wyniesie ponad 22 miliony złotych. By go zasypać, powiat planuje wyemitować obligacje na kwotę 10,5 mln zł. Spłata nastąpi dopiero w latach 2038–2040, czyli wtedy, gdy obecni radni dawno nie będą już pełnić funkcji publicznych.

Starostwo podkreśla, że to normalna praktyka. Ale czy naprawdę? – Obligacje nie służą tu rozwojowi, lecz łatania dziur. To sygnał, że powiat staje się coraz bardziej zadłużony – alarmował radny Adach.

Pytanie zasadnicze brzmi: dlaczego powiat nie sięga po środki zewnętrzne – z KPO, funduszy unijnych, ministerialnych programów wsparcia? Dlaczego zamiast myśleć o strategii finansowania, bierze kredyt na przyszłe pokolenia?


27 milionów na Skokową

W tle pojawia się też wielka inwestycja: przejazd bezkolizyjny w Skokowej. Koszt – 27 mln zł. Starosta chętnie pokazuje ją w mediach jako symbol sukcesu, ale realnie pojawia się pytanie: czy powiat stać na takie projekty, skoro nawet na koszenie poboczy brakuje pomysłu?

Radny Grzegorz Terebun przypomniał:

– W dokumentacji zabezpieczono tylko 50 tys. zł, podczas gdy rzeczywiste koszty wymagają większego wkładu. To wygląda nieelegancko wobec gminy Prusice, która zabezpiecza swoją część – wskazał.

PR-owe inwestycje, które mają dobrze wyglądać na zdjęciach, zderzają się z codziennością – dziurawymi poboczami, brakiem koszenia i fatalnym stanem bezpieczeństwa.


Puenta

Powiat trzebnicki żyje w dwóch światach. W pierwszym – symbolicznym – co roku powtarza się ta sama dyskusja o koszeniu trawy. Radni z powagą debatują, czy lepiej kosić Lamborghini z 2007 roku, czy wynająć rolników. W drugim – finansowym – rośnie deficyt i zadłużenie, a obligacje stają się sposobem na ratowanie bieżącego budżetu, a nie na rozwój.

Jedno jest pewne: ani trawa, ani obligacje nie rozwiążą problemów powiatu. Potrzebna jest strategia – i w finansach, i w zarządzaniu drogami. Bo inaczej za 20 lat znów będziemy pisać ten sam artykuł.

By Redakcja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane