Nasza strona internetowa używa plików cookie, aby ulepszyć i spersonalizować Twoje doświadczenia oraz wyświetlać reklamy (jeśli takie istnieją). Nasza strona internetowa może również zawierać pliki cookie od stron trzecich, takich jak Google Adsense, Google Analytics, Youtube. Korzystając ze strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie plików cookie. Zaktualizowaliśmy naszą Politykę prywatności. Kliknij przycisk, aby sprawdzić naszą Politykę prywatności.

Player z reklamą – Radio DTR

Biogazownia bez strachu – jak rozwiać lokalne mity i zatrzymać falę protestów?

biogas

Biogazownie – szansa czy zagrożenie? Choć Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie ukrywa, że rozwój instalacji biogazowych to jeden z priorytetów, to inwestycje te niemal wszędzie wywołują protesty. Czy rzeczywiście jest się czego bać? Eksperci i dane pokazują, że wiele obaw wynika raczej z braku wiedzy niż realnych zagrożeń.

Nie znam ani jednej biogazowni, której budowa nie wzbudziłaby protestów – przyznaje Andrzej Sobolak, prezes Stowarzyszenia Biorecykling. W Polsce działa około 200 instalacji – i tyle samo sporów społecznych.

Tymczasem, jak podkreśla wiceminister klimatu Miłosz Motyka, skutecznym sposobem na pogodzenie interesów gmin i mieszkańców jest… edukacja. – Często brak akceptacji lokalnej społeczności wynika z braku wiedzy na temat tego, jak funkcjonują biogazownie – mówi. Resort nie planuje zmiany przepisów, ale stawia na dialog.

Biogazownie są dziś symbolem „niechcianych inwestycji” – podobnie jak spalarni śmieci kilka lat temu. Różnica jest jednak skali: tych drugich miało powstać kilkanaście, biogazowni – ponad tysiąc.


Mity, które trzeba obalić

Mit pierwszy: biogazownia śmierdzi.Nie! – odpowiada wprost prof. Jacek Dach z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Proces fermentacji przebiega w zamkniętych, szczelnych zbiornikach. Dobrze zaprojektowana biogazownia nie emituje odoru – wręcz przeciwnie, może go redukować w otoczeniu gospodarstw.

Mit drugi: biogazownia wybucha. – Instalacje mają systemy czujników, zaworów i spalania nadmiaru gazu. Ryzyko jest mniejsze niż w przypadku stacji LPG.

Mit trzeci: obniża wartość nieruchomości. Badania tego nie potwierdzają. W Niemczech, gdzie działa ponad 9 tys. biogazowni, sąsiedztwo takich instalacji nie wpływa negatywnie na rynek mieszkaniowy. W Polsce także – jeśli instalacja jest sprawna i nieuciążliwa.

Mit czwarty: szczury i muchy. – Obowiązkowa deratyzacja, zamknięty system dostarczania odpadów, silosy i kontenery sprawiają, że instalacje są czystsze niż tradycyjne gospodarstwa.


Co może zrobić gmina?

Eksperci i praktycy rekomendują gminom, by działały prewencyjnie: organizowały spotkania informacyjne, pokazywały przykłady działających instalacji, włączały mieszkańców w konsultacje. Można też zorganizować wyjazdy studyjne do już funkcjonujących biogazowni.

Trzeba stworzyć dla samorządów konkretne instrukcje: jak prowadzić rozmowy z mieszkańcami, jakie procedury obowiązują, co jest możliwe, a co nie – przekonuje Andrzej Sobolak.


Edukacja zamiast konfliktu

Kluczem jest jawność, rzetelność i dialog. – Jeśli mieszkańcy otrzymają dokładne informacje i będą mogli zabrać głos, szansa na konflikt maleje – podkreśla Motyka.

Biogazownie mogą nie tylko zasilić lokalne sieci energetyczne, ale też dać impuls rozwojowy: wpływy z podatków, miejsca pracy, tańsze ogrzewanie dla szkół, domów kultury czy firm.


Podsumowanie

Zamiast powtarzać mity – warto rozmawiać. Bo gdy opadną emocje, biogazownia może się okazać… bardzo dobrym sąsiadem.


Źródło: Ministerstwo Klimatu i Środowiska, wypowiedzi prof. Jacka Dacha i Andrzeja Sobolaka, dokumenty rządowe i analizy branżowe.

By Redakcja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane