Nasza strona internetowa używa plików cookie, aby ulepszyć i spersonalizować Twoje doświadczenia oraz wyświetlać reklamy (jeśli takie istnieją). Nasza strona internetowa może również zawierać pliki cookie od stron trzecich, takich jak Google Adsense, Google Analytics, Youtube. Korzystając ze strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie plików cookie. Zaktualizowaliśmy naszą Politykę prywatności. Kliknij przycisk, aby sprawdzić naszą Politykę prywatności.
Przystanki widmo i rozkłady na kartkach. Komunikacyjna bylejakość w Obornikach Śląskich
Czy władze gminy naprawdę wierzą, że komunikacja publiczna to tylko zalaminowana kartka i znak przy drodze? Spacer po Obornikach Śląskich daje jasną odpowiedź: tak właśnie wygląda codzienność pasażerów – bylejakość, brak troski o wygodę i poczucie, że to mieszkańcy mają dostosować się do rozkładu, a nie rozkład do ich potrzeb.
Przystanek, który wstyd pokazywać
Na jednym z osiedlowych przystanków znak autobusowy został zamazany graffiti, a jedyną „infrastrukturą” jest stara ławka porośnięta chwastami. Rozkładu jazdy brak. Mieszkańcy ironizują, że to „przystanek widmo”, bo nawet jeśli autobus się zatrzyma, trudno zorientować się kiedy.
„Wyobraźmy sobie przystanek. Na słupku dumnie wiszą dwie kartki. Zalaminowane, to fakt, ale ich trwałość na słynną polską pogodę jest mniej niż pewna” – pisaliśmy już na początku roku. Od tego czasu niewiele się zmieniło. Zamiast tabliczek informacyjnych czy elektronicznych wyświetlaczy – kartka, która po kilku deszczach zamienia się w bezużyteczną plamę.
Było i się zmyło.
Rozkład, który nie działa
Ale problem jest szerszy niż estetyka. Rozkład jazdy autobusów w Obornikach Śląskich od dawna nie odpowiada na realne potrzeby mieszkańców. Brak synchronizacji z pociągami sprawia, że osoby dojeżdżające do pracy czy szkoły muszą wybierać: albo długie oczekiwanie, albo spóźnienie.
„Autobusy powinny przyjeżdżać około 10 minut przed odjazdem pociągu. Tymczasem obecny rozkład powoduje, że mieszkańcy albo czekają pół godziny, albo ryzykują, że pociąg odjedzie sprzed nosa” – wyliczał nasz redaktor w jednym z wcześniejszych tekstów, proponując konkretne zmiany dla linii nr 5 i nr 2.
Ignorancja władz
Co na to władze gminy? Oficjalna narracja brzmi: „zmian nie będzie”. Obowiązuje zasada, że to mieszkańcy mają dostosować się do rozkładu, a nie odwrotnie. Tymczasem w sąsiednich gminach – Wiszni Małej czy Trzebnicy – połączenia są zsynchronizowane, a komunikacja traktowana jako realna alternatywa dla samochodu.
Wizytówka miasta
Przystanki są wizytówką gminy – pierwszym, co widzi przyjezdny. Gdy znaki są zamazane, ławki zarośnięte trawą, a rozkład jazdy istnieje tylko na kartce, trudno mówić o nowoczesnym mieście, które dba o mieszkańców. To raczej obraz lekceważenia i amatorszczyzny.
I nie chodzi tylko o estetykę, ale o elementarne poczucie bezpieczeństwa i organizacji: pasażer powinien wiedzieć, kiedy i dokąd odjeżdża autobus. Dziś tego nie ma.
Pytania bez odpowiedzi
Dlaczego gmina nie potrafi wdrożyć systemowych rozwiązań, skoro inne samorządy to robią? Ile razy mieszkańcy muszą apelować o proste dostosowanie rozkładów do pociągów? I wreszcie – czy naprawdę XXI wiek w Obornikach Śląskich kończy się na kartce w foliowej koszulce przyklejonej do słupka?
💬 Ten temat nie znika. Wraca, bo dotyczy codziennego życia mieszkańców – uczniów, osób starszych, pracowników dojeżdżających do Wrocławia. Będziemy o nim pisać, dopóki ktoś w końcu nie uzna, że komunikacja publiczna to nie łaska, ale obowiązek gminy.