Zbył cudze mieszkanie, pieniądze zatrzymał. Rok więzienia dla pośrednika z Wrocławia
Sprawa R. O. (1), pośrednika działającego na wrocławskim rynku nieruchomości, kończy się prawomocnym wyrokiem. Mężczyzna został skazany na rok bezwzględnego więzienia za to, że sprzedał cudzą nieruchomość i zatrzymał pieniądze. Pokrzywdzony — fizjoterapeuta i inwestor — do dziś nie odzyskał ani lokalu, ani 300 tysięcy złotych.
Zaufanie, które kosztowało 300 tysięcy
Historia zaczyna się w 2015 roku. G. G. (1), fizjoterapeuta z Wrocławia, inwestujący w nieruchomości, kupuje od R. O. mieszkanie za 180 tys. zł w gotówce. Transakcja odbywa się w kancelarii notarialnej, a nabywca — jak zeznał — liczy na zysk, gdy R. O. pomoże mu później sprzedać lokal z zyskiem. W tym celu otrzymuje on od G. G. nieodwołalne pełnomocnictwo do dalszego dysponowania mieszkaniem.
Dwa lata później G. G. odwołuje pełnomocnictwo. Robi to aktem notarialnym, wysyła kopię do byłego właściciela listem, mailem i sms-em. Świadkowie potwierdzają, że R. O. był o tym poinformowany.
Mimo to, w 2021 roku R. O. sprzedaje lokal innej osobie — K. M. — i inkasuje 300 tysięcy złotych. Całą sumę zatrzymuje dla siebie. G. G. dowiaduje się o transakcji przypadkowo, kiedy chce wystawić mieszkanie na sprzedaż i odkrywa, że już go nie posiada.
Sprzedał, choć nie miał prawa
Sąd nie miał wątpliwości: R. O. dopuścił się przywłaszczenia prawa majątkowego do lokalu mieszkalnego o znacznej wartości, działając z premedytacją i ze świadomością, że jego pełnomocnictwo zostało unieważnione. Kluczowy był tu moment sprzedaży: mimo odwołania uprawnień, R. O. zapewnił notariusza i kupującego, że pełnomocnictwo jest nadal aktualne.
Jak wynika z uzasadnienia wyroku, cała konstrukcja obrony oskarżonego — że mieszkanie było tylko „zabezpieczeniem”, że sprzedaż w 2015 roku była „pozorna”, a G. G. był jedynie „depozytariuszem” — została uznana przez sąd za całkowicie niewiarygodną i pozbawioną logiki. Polski porządek prawny nie zna instytucji „depozytariusza nieruchomości”, a wszystkie dowody — akty notarialne, przelewy, zeznania świadków — jednoznacznie potwierdzają realność transakcji z 2015 roku.
Wyrok: rok więzienia i obowiązek naprawienia szkody
Sędzia Agnieszka Marchwicka skazała R. O. na 1 rok pozbawienia wolności. Sąd nie zawiesił wykonania kary, uznając, że oskarżony nie wykorzystał wcześniej szansy, jaką dawały mu wcześniejsze wyroki w zawieszeniu. Mężczyzna był już karany za przestępstwo udaremnienia egzekucji oraz za przestępstwo skarbowe.
Oprócz kary więzienia sąd zasądził 300 tys. zł tytułem naprawienia szkody na rzecz G. G. oraz 3 tys. zł kosztów pełnomocnika. R. O. musi też pokryć koszty sądowe i opłatę w wysokości 180 zł.
Komentarz redakcji
To jedna z tych spraw, które pokazują, jak bardzo zaufanie w obrocie nieruchomościami może prowadzić do poważnych strat — także dla osób, które zawodowo zajmują się inwestowaniem. Sąd uznał, że pełnomocnictwo nie może być używane wbrew woli mocodawcy, a jego wcześniejsze odwołanie skutkuje nieważnością każdej późniejszej czynności. Co ciekawe, mimo wyroku karnego, sprawy cywilne w tle tej sprawy nadal się toczą.
Z wokandy – cykl artykułów przypominających ważne i poruszające sprawy sądowe z regionu i nie tylko.
Źródło informacji
III K 425/23
-
Data orzeczenia:20-05-2025
-
Organ orzekający:Sąd Powszechny
-
Wydział:III Wydział Karny