Trzebnica po 16:00 – cisza, nuda i pretensje. A młodzi? Szukają swojego miejsca
Po godzinie 16:00 w Trzebnicy zamykają się drzwi kultury i rozrywki. Muzeum – tylko na papierze, z dyrektorem, który nie ma kogo oprowadzać. Galeria miejska czynna od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00–16:00 – czyli wtedy, gdy większość ludzi pracuje. Kino? Filmy, które zeszły już z afiszy w większych miastach. Pub, klub, klubokawiarnia? Nie istnieją. Zostaje spacer po parkingu, wizyta w Biedronce czy Lidlu i msza. Tak wygląda miasto, które wciąż marzy o statusie uzdrowiska.
W tej pustce wieczorami pojawia się młodzież – z rowerami, deskorolkami, ale przede wszystkim ze swoimi samochodami i motocyklami. Dla części mieszkańców to problem, bo ryk silników słychać do późnej nocy. Dla innych – jedyna oznaka, że miasto w ogóle jeszcze żyje.
Kulturalna młodzież kontra dorosłe pretensje
Na grupie Trzebnica Pogaduchy 2.0 rozgorzała dyskusja:
-
„Miasto jest terroryzowane hałasem” – pisał jeden z mieszkańców.
-
„Policja nic nie robi, bo to koledzy” – dodawał inny.
Ale były też głosy w obronie młodych:
-
„Młodzi siedzą przy komputerach – źle. Wychodzą i bawią się – też źle”.
-
„Nie ma żadnych alternatyw oprócz auta i parkingu”.
I faktycznie – skatepark dla dzieciaków na deskorolki czy rowerki nie rozwiązuje problemu. Brakuje oferty dla starszej młodzieży, która kończy szkołę średnią czy zaczyna studia. Nikt z nimi nie rozmawia, nikt nie pyta o potrzeby. Nawet „młodzieżowe rady” to często fikcja – ładnie wyglądają w folderach, ale nie przekładają się na realne działania.
Burmistrz proponuje: fotoradar na hałas
W dyskusję włączył się burmistrz Marek Długozima. Na Facebooku zaproponował wprowadzenie nowoczesnych fotoradarów, które mierzą nie tylko prędkość, ale też poziom hałasu.
– „Rozważam, czy podobne urządzenia mogłyby sprawdzić się także w Trzebnicy – szczególnie tam, gdzie mieszkańcy regularnie zgłaszają problem nadmiernego hałasu, jak np. przy ul. Korczaka” – pisał.
To propozycja, która zamiast pytać „co możemy dać młodym”, stawia przed nimi kolejny bat.
Komentarze mieszkańców pod pomysłem burmistrza
Poparcie dla fotoradarów:
-
„Super pomysł. Proponuję test przy ulicy Korczaka wieczorami. Tam wszystkie motory i auta bez tłumików się zjeżdżają” – Ewa Hołdanowicz.
-
„Bardzo dobry pomysł, zwłaszcza między działkami a cmentarzem na Obornickiej. Strach przejść przez ulicę” – Lisa Cieplińska.
-
„Na Milicką też prosimy” – Elżbieta Pudłowska.
Sceptycyzm i ironia:
-
„Za dużo pieniążków w budżecie gminy?” – Marek Jakubowski.
-
„Rozmowy wieczorem tylko szeptem” – Łukasz Rogala.
-
„Już kiedyś ukradli radar straży miejskiej, to i to mogą ukraść” – Kazimierz Soboń.
-
„Problem jeszcze udowodnienia winy kierowcy, przynajmniej motocykli. Wywalenie kasy w błoto” – Tomasz Tatarata.
Propozycje alternatyw:
-
„Ja bym był bardziej za otworzeniem jakiegoś miejsca dla młodzieży, wtedy nie będą jeździć samochodami po nocach” – Marcin Kaczmarczyk.
-
„Czy założenie takiego fotoradaru zmniejszy hałas? Nie sądzę. Lepiej pomyśleć o ograniczeniu ruchu i nowych drogach na Oborniki czy Milicz” – Dorota Bańkosz.
-
„Dużo więcej miejsc potrzebuje inwestycji niż fotoradar” – Łukasz Gushu Sługocki.
Miasto zdrojowe czy miasto-widmo?
Spór o hałas pokazuje szerszy problem: Trzebnica nie ma pomysłu na starszą młodzież. To nie tylko kwestia decybeli – to kwestia przestrzeni, kultury, perspektyw.
Fotoradar na hałas nie stworzy klubu, kawiarni ani boiska. Nie zatrzyma młodych w mieście. Może wystawić mandat – ale nie odpowie na pytanie, dlaczego młodzi szukają emocji na rondach i ulicach.
Trzebnica chce być uzdrowiskiem. Ale uzdrowisko to nie tylko cisza. To także życie, energia i równowaga pokoleń. Bez tego pozostaje puste miasto – gdzie po 16:00 nie ma nic poza sklepem, mszą i komentarzami na Facebooku.
👉 Czy Trzebnica naprawdę potrzebuje fotoradarów, czy raczej miejsc, gdzie młodzież mogłaby żyć inaczej niż na parkingu?
Autor: Rafał Chwaliński